wtorek, 13 maja 2008

Dz 9, 32-43

32 Kiedy Piotr odwiedzał wszystkich, przyszedł też do świętych, którzy mieszkali w Liddzie6. 33 Znalazł tam pewnego człowieka imieniem Eneasz, który był sparaliżowany i od ośmiu lat leżał w łóżku. 34 «Eneaszu - powiedział do niego Piotr - Jezus Chrystus cię uzdrawia, wstań i zaściel swoje łóżko!» I natychmiast wstał. 35 Widzieli go wszyscy mieszkańcy Liddy i Saronu i nawrócili się do Pana.
36 Mieszkała też w Jafie pewna uczennica imieniem Tabita, co znaczy Gazela7. Czyniła ona dużo dobrego i dawała hojne jałmużny. 37 Wtedy właśnie zachorowała i umarła. Obmyto ją i położono w izbie na piętrze. 38 Lidda leżała blisko Jafy; gdy więc uczniowie dowiedzieli się, że jest tam Piotr, wysłali do niego dwóch posłańców z prośbą: «Przyjdź do nas bez zwłoki!» 39 Piotr poszedł z nimi, a gdy przyszedł, zaprowadzili go do izby na górze. Otoczyły go wszystkie wdowy i pokazywały mu ze łzami w oczach chitony i płaszcze, które zrobiła im Gazela za swego życia. 40 Po usunięciu wszystkich, Piotr upadł na kolana i modlił się. Potem zwrócił się do ciała i rzekł: «Tabito, wstań!» A ona otwarła oczy i zobaczywszy Piotra, usiadła. 41 Piotr podał jej rękę i podniósł ją. Zawołał świętych i wdowy i ujrzeli ją żywą. 42 Wieść o tym rozeszła się po całej Jafie i wielu uwierzyło w Pana. 43 [Piotr] zaś jeszcze przez dłuższy czas przebywał w Jafie u niejakiego Szymona, garbarza.

3 komentarze:

Staszek Krawczyk pisze...

Staszek:


Czytając Pismo Święte, warto zwracać uwagę na wszystkie szczegóły. Na przykład na to, że Piotr "przyszedł do świętych". W przypisie Biblii Tysiąclecia do Dz 11, 26 czytamy, że uczniowie Chrystusa nazywali samych siebie m.in. właśnie "świętymi". Zatem Apostoł zawitał do swych współwyznawców, do ludzi, którzy dzielili z nim wiarę w Zmartwychwstałego. To właśnie wiara umożliwiła im przyjęcie Bożego uzdrowienia.

Nie ma wątpliwości, że słowo "święci" odnosi się do całej wspólnoty. Nie ma podziału na zdrowych i chorych, na niepełnosprawnych i tych wolnych od ciężkich chorób. Wyraźnie widzimy, że chrześcijaństwo odrzuciło częsty w ówczesnej kulturze pogląd, jakoby
fizyczne cierpienie było karą za grzechy. Ludzi, których określilibyśmy dzisiaj mianem niepełnosprawnych, których tak często wyrzucamy poza nawias — Biblia także nazywa świętymi!

Nie ma podziału. Zarówno ci, którzy cierpią z powodu chorób, jak i wszyscy pozostali mogą być święci, jeśli tylko słuchają Słowa Bożego i wypełniają je. Jedni i drudzy doznają wówczas uzdrowienia — fizycznego, jeśli trzeba, ale przede wszystkim duchowego. I stają się wówczas dziećmi Bożymi, a więc także braćmi Chrystusa (por. Łk 8, 21). To zaś otwiera im drogę do przyjaźni z Nim, do tej miłości, którą Grecy nazywali pięknym słowem "filia". A ta miłość, jeżeli jest prawdziwa, staje się uniwersalna, rozlewa się na wszystko, co istnieje (oprócz zła — ale według wielu filozofów zło jest tylko brakiem dobra).

Właśnie takie są skutki przyjęcia z wiarą Bożego uzdrowienia.

Staszek Krawczyk pisze...

Wojtek:


Dwie rzeczy:

1. Jakaż musiała być wiara dawnych chrześcijan! Dziś, kiedy ktoś umiera wskutek choroby lub nieszczęśliwego wypadku, wzywamy księdza, by odprawił pogrzeb. A wtedy? Uczniowie wezwali Piotra, wierząc, że on — pełen Ducha Świętego i mocy, którą przekazał mu Chrystus — ma władzę nawet nad śmiercią. Już w momencie wysyłania posłańca pokazali, jak wielka jest ich wiara. Być może, tak jak w historii ze sparaliżowanym, którego przyjaciele przyprowadzili do Jezusa przez dach, to właśnie ich wiara pomogła wskrzesić Tabitę.

2. "Eneasz, który był sparaliżowany i od ośmiu lat leżał w łóżku". Ośmiu lat! Jakże mógł żyć w taki sposób? Zapewne dbali o niego jego bliscy, rodzina i przyjaciele. Czy czuł się zawadą? Czy wolał umrzeć, bo lepiej umrzeć niż żyć w taki sposób? Nie. Czy rodzina wolała się go pozbyć, żeby mieć spokój? Nie. Prawo życia było respektowane. Pozostawała nadzieja. I właśnie ta nadzieja ziściła się, kiedy zawitał do Eneasza św. Piotr. Apostoł oznajmia, że to Jezus Chrystus go uzdrawia. To nie Piotr odprawił tajemny rytuał, wypowiedział uzdrawiające formuły. Nie. Piotr oznajmia fakt. Wszystko bowiem dzieje się za sprawą Jezusa Chrystusa, od niego przez Ducha Świętego pochodzi wszelka moc. Wydaje się może, że to kolejna fantastyczna opowiastka, jakich pełno w Ewangeliach i całej Biblii. Ale to nieprawda — uzdrowienia się zdarzają. Dzisiaj. Teraz. Watpiących i pragnących umocnić swoją wiarę — wzorem mieszkańców Liddy — zapraszam na jedną z wielu mszy o uzdrowienie, jakie odbywają się w Poznaniu. Tam od czasu do czasu naprawdę zdarzają się cuda.

Staszek Krawczyk pisze...

Piotr:


Znów natrafiamy na opis cudów. Tym razem Piotr udał się do Liddy. Ujrzał tam Eneasza, człowieka sparaliżowanego od ośmiu lat. Uzdrowił go. Jednak słowa, które wypowiedział książę apostołów, różnią się zasadniczo od tych wypowiadanych przez Jezusa w analogicznych sytuacjach. Piotr mówi: Jezus Chrystus cię uzdrawia. Jezus zaś, uzdrawiając niewidomego (Mk 10, 52), mówi o wierze jako przyczynie cudu.



Czy zatem zachodzi tutaj sprzeczność? Otóż nie! Wierząc, ufamy Bogu i oczekujemy uzdrowienia. Jednak to Bóg uzdrawia. Momentem zwrotnym jest dostąpienie Jego łaski (np. rękami Piotra).



Drugi opisany cud dotyczy wskrzeszenia Tabity (uczennicy — pewnikiem chrześcijanki), kobiety dobrej i pobożnej (czyniła wiele dobrego). Jej śmierć była wielką stratą dla całej społeczności Jafy. Jej wskrzeszenie musiało stanowić ogromny znak dla miejscowej ludności.



Warto zatrzymać się i zastanowić nad istotą owych cudów. Dlaczego wtedy było ich tak wiele, a dziś nie ma ich, zdaje się, prawie w ogóle? Możliwe, że były one po prostu bardziej potrzebne tamtym ludziom niż nam. (Może też właśnie przez te znaki chrześcijaństwo tak szybko rozprzestrzeniło się po świecie). Idąc dalej tym tropem, można dojść do wniosku, że cuda wynikały ze społecznej ich potrzeby. Warto zwrócić uwagę na to, że praktycznie po każdym opisie cudu następuje wzmianka o tych, którzy się nawrócili. Cud byłby nie tylko pomocą udzieloną potrzebującemu uzdrowienia, ale pomocą duchową dla wszystkich potrzebujących zbawienia.