wtorek, 13 maja 2008

Dz 10, 1-48

1 W Cezarei mieszkał człowiek imieniem Korneliusz, setnik z kohorty zwanej Italską, 2 pobożny i "bojący się Boga"1 wraz z całym swym domem. Dawał on wielkie jałmużny ludowi i zawsze modlił się do Boga. 3 Około dziewiątej godziny2 dnia ujrzał wyraźnie w widzeniu anioła Pańskiego, który wszedł do niego i powiedział: «Korneliuszu!» 4 On zaś wpatrując się w niego z lękiem zapytał: «Co, panie?» Odpowiedział mu: «Modlitwy twoje i jałmużny stały się ofiarą, która przypomniała ciebie Bogu. 5 A teraz poślij ludzi do Jafy i sprowadź niejakiego Szymona, zwanego Piotrem! 6 Jest on gościem pewnego Szymona, garbarza, który ma dom nad morzem». 7 Kiedy znikł anioł, który z nim mówił, [Korneliusz] zawołał dwóch domowników i pobożnego żołnierza spośród swoich podwładnych. 8 Opowiedział im wszystko i posłał ich do Jafy.
9 Następnego dnia, gdy oni byli w drodze i zbliżali się do miasta, wszedł Piotr na dach, aby się pomodlić. Była mniej więcej szósta godzina3. 10 Odczuwał głód i chciał coś zjeść. Kiedy przygotowywano mu posiłek, wpadł w zachwycenie. 11 4 Widzi niebo otwarte i jakiś spuszczający się przedmiot, podobny do wielkiego płótna czterema końcami opadającego ku ziemi. 12 Były w nim wszelkie zwierzęta czworonożne, płazy naziemne i ptaki powietrzne. 13 «Zabijaj, Piotrze i jedz!» - odezwał się do niego głos. 14 «O nie, Panie! Bo nigdy nie jadłem nic skażonego i nieczystego» - odpowiedział Piotr. 15 A głos znowu po raz drugi do niego: «Nie nazywaj nieczystym tego, co Bóg oczyścił». 16 Powtórzyło się to trzy razy i natychmiast wzięto ten przedmiot do nieba.
17 Kiedy Piotr zastanawiał się, co może oznaczać widzenie, które miał, przed bramą stanęli wysłańcy Korneliusza, dopytawszy się o dom Szymona. 18 «Czy przebywa tu w gościnie Szymon, zwany Piotrem?» - pytali głośno. 19 Kiedy Piotr rozmyślał jeszcze nad widzeniem, powiedział do niego Duch: «Poszukuje cię trzech ludzi. 20 Zejdź więc i idź z nimi bez wahania, bo Ja ich posłałem». 21 Piotr zszedł do owych ludzi i powiedział: «Ja jestem tym, którego szukacie. Z jaką sprawą przybyliście?» 22 A oni odpowiedzieli: «Setnik Korneliusz, człowiek sprawiedliwy i bogobojny, o czym zaświadczyć może cała ludność żydowska otrzymał polecenie od anioła świętego, aby cię wezwał do swego domu i wysłuchał tego, co mu powiesz». 23 [Piotr] więc zaprosił ich do wnętrza i ugościł. A następnego dnia wyruszył razem z nimi w towarzystwie niektórych braci z Jafy.
24 Nazajutrz wszedł do Cezarei. Korneliusz oczekiwał ich, zwoławszy swych krewnych i najbliższych przyjaciół. 25 A kiedy Piotr wchodził, Korneliusz wyszedł mu na spotkanie, padł mu do nóg i oddał mu pokłon. 26 Piotr podniósł go ze słowami: «Wstań, ja też jestem człowiekiem». 27 Rozmawiając z nim, wszedł i zastał licznie zgromadzonych. 28 Przemówił więc do nich: «Wiecie, że zabronione jest Żydowi przestawać z cudzoziemcem lub przychodzić do niego. Lecz Bóg mi pokazał, że nie wolno żadnego człowieka uważać za skażonego lub nieczystego. 29 Dlatego też wezwany przybyłem bez sprzeciwu. Zapytuję więc: po co mnie sprowadziliście?» 30 Korneliusz odpowiedział: «Cztery dni temu, gdy modliłem się o godzinie dziewiątej w swoim domu, stanął przede mną mąż w lśniącej szacie 31 i rzekł: "Korneliuszu, twoja modlitwa została wysłuchana i Bóg wspomniał na twoje jałmużny. 32 Poślij więc do Jafy i wezwij Szymona, zwanego Piotrem. Jest on gościem w domu Szymona garbarza, nad morzem". 33 Posłałem więc natychmiast do ciebie, a ty dobrze zrobiłeś, żeś przyszedł. Teraz my wszyscy stoimy przed Bogiem, aby wysłuchać wszystkiego, co Pan tobie polecił».
34 Wtedy Piotr przemówił w dłuższym wywodzie5: «Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. 35 Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie. 36 Posłał swe słowo synom Izraela, zwiastując im pokój przez Jezusa Chrystusa. On to jest Panem wszystkich. 37 Wiecie, co się działo w całej Judei, począwszy od Galilei, po chrzcie, który głosił Jan. 38 Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Dlatego że Bóg był z Nim, przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła. 39 A my jesteśmy świadkami wszystkiego, co zdziałał w ziemi żydowskiej i w Jerozolimie. Jego to zabili, zawiesiwszy na drzewie6. 40 Bóg wskrzesił Go trzeciego dnia i pozwolił Mu ukazać się 41 nie całemu ludowi, ale nam, wybranym uprzednio przez Boga na świadków, którzyśmy z Nim jedli i pili po Jego zmartwychwstaniu. 42 On nam rozkazał ogłosić ludowi i dać świadectwo, że Bóg ustanowił Go sędzią żywych i umarłych. 43 Wszyscy prorocy świadczą o tym, że każdy, kto w Niego wierzy, przez Jego imię otrzymuje odpuszczenie grzechów».
44 7 Kiedy Piotr jeszcze mówił o tym, Duch Święty zstąpił na wszystkich, którzy słuchali nauki. 45 I zdumieli się wierni pochodzenia żydowskiego, którzy przybyli z Piotrem, że dar Ducha Świętego wylany został także na pogan. 46 Słyszeli bowiem, że mówią językami i wielbią Boga. 47 Wtedy odezwał się Piotr: «Któż może odmówić chrztu tym, którzy otrzymali Ducha Świętego tak samo jak my?» 48 I rozkazał ochrzcić ich w imię Jezusa Chrystusa.
Potem uprosili go, aby zabawił jeszcze kilka dni.

3 komentarze:

Staszek Krawczyk pisze...

Staszek:


— Jeszcze nigdy nie jadłem nic skalanego i nieczystego.
— Co Bóg oczyścił, ty nie miej za skalane.

"Nie to, co wchodzi do ust, czyni człowieka nieczystym, ale co z ust
wychodzi, to go czyni nieczystym" (Mt 15, 11).


Dzisiaj, w tym wyjątkowo długim fragmencie, dotykamy ważnego problemu relacji między żydami [1] a chrześcijanami. W kulturze judaistycznej wiele było zakazów, których przekroczenie czyniło człowieka nieczystym. Święty Piotr, jak czytamy, był w tej kulturze głęboko zakorzeniony. Skoro teraz mówi, że "nigdy nie jadł nic skalanego i nieczystego", to widocznie przestrzegał stosownych przepisów jeszcze długo po tym, jak usłyszał słowa Jezusa o prawdziwej nieczystości (zacytowane powyżej). Daje to jakieś wyobrażenie o tym, jak silna była ta tradycja dla ludzi, którzy wychowywali się w niej przez całe życie.

Teraz jednak Piotr dowiaduje się od Boga, że nic, co żyje na ziemi, nie jest nieczyste. W samym widzeniu odnosi się to do posiłków; w znaczeniu przenośnym chodzi jednak także o ludzi. Sam Apostoł mówi o tym w Dz 10, 28. (Przypomnijmy sobie, jak napięte były stosunki między Judejczykami a Samarytanami!).

W myśl tradycji potomek Abrahama nie powinien w ogóle przestawać z ludźmi spoza własnej kultury. Dla Żydów miało to głęboki sens, ponieważ w kolejnych niewolach groziło im ciągłe wynarodowienie, a tak wyraźnie zaznaczana odrębność religijna pozwalała im zachować silne poczucie tożsamości. Ale chrześcijanie przyjęli inny, bardziej uniwersalistyczny sposób myślenia. Bóg bowiem "nie jest kimś, kto jednych traktuje lepiej niż innych" (Dz 10, 34). Dlatego bohaterem przypowieści Chrystusa o miłosierdziu był właśnie Samarytanin. I nie przez przypadek była ona odpowiedzią na pytanie "Kto jest moim bliźnim?".

Teraz jednak Piotr przychodzi do pogan, ludzi nie tylko nieochrzczonych i nieznających Chrystusa, ale też niemających żadnych więzi z kulturą judaistyczną. I na tych ludzi zstępuje Duch Święty! Otrzymują dar języków! Otwartość na łaskę Bożą okazuje się znacznie ważniejsza niż jakiekolwiek ograniczenia narodu, kultury czy rasy.

Ktoś mógłby powiedzieć, że Piotr przyszedł na gotowe, że miał wprost wymarzonych słuchaczy. Ale wystarczy przeczytać ostatnie komentarze Wojtka, aby sobie uświadomić, że nie w tym rzecz. Piotr bowiem nic o tym wszystkim nie wiedział. Wręcz przeciwnie: miał powody do obaw, podobnie jak wcześniej Ananiasz i Filip. Ale potrafił przełamać naturalny opór przed wyjściem na zewnątrz, aby udać się tam, gdzie chciał go widzieć Bóg. Umiał opuścić miejsce, w którym był u siebie, wśród innych chrześcijan, i wyruszyć do ludzi, których nie znał. Ludzi, których wielu uczniów Chrystusa uważało za swoich wrogów, a w najlepszym razie — za obcych.

Wcześniej czy później i nas czeka podobny wybór. Wzajemne umacnianie siebie w wierze to jedno; świadczenie o Chrystusie przed światem — to drugie. Szykujmy się do tego. I niech świadectwo świętego Piotra dodaje nam sił.


[1] Dla pewności zaznaczę, że pisownia małą literą nie oznacza tu uprzedzenia, ale pozwala rozróżnić naród i wyznanie, w myśl zasad
słownikowych: http://so.pwn.pl/lista.php?co=%BFyd. Pisząc "żydzi", mam więc cały czas na myśli "wyznawców judaizmu".

Staszek Krawczyk pisze...

Wojtek:


Zaintrygowała mnie postać Korneliusza. Czytamy, że był pobożny i bogobojny, dawał hojne jałmużny i wiele modlił się do Boga. Ale przecież był żołnierzem, ba, setnikiem! Ilu ludzi zatem zabił w trakcie swojej służby? Ilu bliźnich pozbawił życia, ile żon i dzieci pozostawił bez mężów i ojców? A mimo to przemawia do niego Bóg, zsyłając swojego pośrednika, anioła. Dziwne. Zastanawia to tym bardziej, jeśli przypomnimy sobie słowa Jezusa do żołnierzy: "Pytali go też i żołnierze: «A my, co mamy czynić?» On im odpowiadał: «Nad nikim się nie znęcajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie»" [Łk 3,14]. Jeszcze większą konfuzję wprowadza historia sernika z Kafarnaum: jego postrzeganie wiary i Jezusa wydaje się nieco "wojskowe", pełne dyscypliny i podporządkowania, co Jezus pochwala. Mówi On, że w nikim jeszcze na znalazł takiej wiary. A przecież ten człowiek pewnie nie raz zadawał śmiertelny cios! Wygląda to tak, jak gdyby Jezus dopuszczał zabijanie! Jak gdyby to nie miało żadnego znaczenia! Jak to wyjaśnić?

Świat nie jest doskonały. Często stajemy w obliczu wyboru między mniejszym złem a większym. Cierpienie, z jakim się spotykamy na swojej drodze, trudno przerzucić na Boga, pytając — "Jak może istnieć miłosierny Bóg, skoro zdarzają się tak straszne rzeczy?". Trzeba jednak pamiętać, że Bóg nade wszystko dał ludziom wolną wolę — wolę wyboru tak dobra, jak i zła. Wielu wybiera zło, co skutkuje cierpieniem nie tylko wobec nich samych, ale też wobec innych, z którymi się stykają. Czy ojciec powinien stanąć w obronie rodziny? Nie mamy chyba wątpliwości. Czy powinien powstrzymać agresora, gdyby ten chciał skrzywdzić jego lub jego bliskich? Myślę, że możemy z pełnym ciężarem tego słowa powiedzieć: tak. Oto, co pisze na ten temat Katechizm Kościoła Katolickiego: "Uprawniona obrona osób i społeczności nie jest wyjątkiem od zakazu zabijania niewinnego człowieka, czyli dobrowolnego zabójstwa. Z samoobrony... może wyniknąć dwojaki skutek: zachowanie własnego życia oraz zabójstwo napastnika... Pierwszy zamierzony, a drugi nie zamierzony" [KKK 2263]. Jeśli zatem uprawnione jest stawanie w obronie bezpieczeństwa i pokoju rodziny, podobnie będzie w przypadku państwa. Kohorty rzymskich legionistów przemierzały drogę z Rzymu aż do najdalszych prowincji, by zapewnić wszystkim pax romana. W tym kontekście można zrozumieć armię jako siłę bezpieczeństwa wewnętrznego, która powstrzymując ataki zapewnia pokój imperium. Zabójstwa, których pewnie dopuszczali się setnicy jako żołnierze, należy więc postrzegać jako nie zamierzone (sens bycia żołnierzem to obrona, nie zabijanie). Tego zapewne dotyczy też zalecenie Jezusa o nieznęcaniu się i nieuciskaniu.

Jeśli ktoś zatem pomimo takiego zadania i służby wciąż potrafi być człowiekiem bogobojnym, jeśli pomimo ogromy cierpienia, z jakim się spotkał, wciąż potrafi modlić się z wiarą — to wydaje się uzasadnione, że taka postawa się Bogu podoba. Do tego stopnia, że postanawia obdarzyć go łaską Ducha Świętego tak samo, jak swoich wiernych uczniów. Uczniem Chrystusa staje się bowiem nie ten, kto tylko woła "Panie! Panie!", ale ten, kto wypełnia wolę Ojca. Ten właśnie jest Jego bratem i matką.

Staszek Krawczyk pisze...

Piotrek:


Wszystko jest dziełem Bożym. Piotr ma pewne opory, ciągle tkwi w starym porządku. Na ziemi nie ma nic nieczystego. To człowiek tworzy nieczystość.



Korneliusz to poganin. W dodatku rzymski centurion należący do machiny okupacyjnej Imperium Romanum. Nie dziwi więc fakt, że Piotr ma opory przed włączeniem Korneliusza do wspólnoty. Dlaczego więc Jezus ustanowił Piotra swoim namiestnikiem? Piotr jest dobrym przykładem dydaktycznym. Jest uprzedzony jak wszyscy Żydzi, wierzy, że należy do narodu wybranego. Dlatego patrząc na jego przykład, widzimy tym wyraźniej ścieżkę, jaką powinniśmy podążać. Widzenie, które miał Piotr, stanowiło dla niego oczyszczenie (poglądów).

Zsyłając Ducha Świętego na wszystkich, Bóg uczynił znak. Chrześcijaństwo to nie religia grupy etnicznej!



Dlaczego zatem Bóg przemówił do Korneliusza? Pomimo pełnienia dość wysokiego stanowiska nie był to człowiek zadufany w sobie i pyszny. Jednak dlaczego anioł nie przedstawił Korneliuszowi prawdy o mesjaszu, na którego niewątpliwie czekał? Do tego potrzebni są ludzie — św. Piotr, księża.





"Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący", Pisze św. Paweł (1 Kor 13). Korneliusz był dobrym i cnotliwym człowiekiem. Ale aby rozwinąć się dalej i osiągnąć pełnię cnoty i dobroci, potrzebował Jezusa. Potrzebował Bog. Boga, który jest miłością.