niedziela, 4 maja 2008

Dz 7, 54-60 - 8, 1a

54 Gdy to usłyszeli, zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na niego. 55 A on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą i Jezusa, stojącego po prawicy Boga. 56 I rzekł: «Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga». 57 A oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na niego wszyscy razem. 58 Wyrzucili go poza miasto i kamienowali18, a świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego Szawłem. 59 Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: «Panie Jezu, przyjmij ducha mego!» 60 A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno: «Panie, nie poczytaj im tego grzechu!» Po tych słowach skonał.

1 Szaweł zaś zgadzał się na zabicie go.

3 komentarze:

Staszek Krawczyk pisze...

Staszek:


To zastanawiające, że prześladowcy Szczepana rzucają się na niego dopiero wtedy, gdy ten zaczyna otwarcie mówić o Chrystusie. Już
wcześniej przecież "zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na niego".

Być może powodem jest to, iż dopiero teraz Szczepan w otwarty sposób występuje przeciw temu, co jest dla otaczających go Żydów najcenniejsze, mówiąc rzeczy, które są dla nich bluźnierstwem.

Religia Hebrajczyków w znacznej mierze określała ich tożsamość. Z obelgami i potwarzami wśród Rzymian spotykali się pewnie całkiem często, stąd wcześniejsze słowa Szczepana (które zinterpretowali być może jako ataki osobiste, nieróżniące się od wrogo-drwiącej postawy Rzymian i innych mieszkańców Judei) mogli jeszcze znieść.

Ale jeśli odebrano by im wiarę, to przestaliby być sobą. Zostaliby wykorzenieni. Straciliby to, co zapewniało im dotąd tak silne poczucie zbiorowej tożsamości i przynależności. A człowiek, który nie należał do żadnej grupy społecznej, był w starożytności nikim.

Jeżeli tak właśnie myśleli i czuli Żydzi, to uzasadnia to w jakimś stopniu ich postępowanie. Ale nie może go usprawiedliwić.

Staszek Krawczyk pisze...

Piotr:


Dziwne do jak bardzo skrajnych postępowań może skłonić Prawda. Sanhedryn i otaczający go tłum wpadli w gniew. Przestali kontrolować siebie i swoje uczynki. Z dzikością rzucili się na Szczepana, by go zabić.



Prawda musiała bardzo ich zaboleć, nie mogli jej wręcz znieść. Podnieśli głos, zaczęli krzyczeć i zatykali sobie uszy, by już więcej nie słyszeć tego co mówi do nich Bóg. Odrzucili prawdę, odrzucili Prawo (nie zabijaj!), odrzucili Pismo, a więc i część swojej tożsamości. Pustkę w ich duszy wypełnił gniew, i nie było już w niej miejsca na Słowo Boże.



Szczepan zaś przyjął prawdę, a jego wiara była silna. Na moment przed swoją męczeńską śmiercią dostąpił łaski i zobaczył oblicze Boga. Zyskał wtedy ogromną siłę (a może miał ją już od początku i teraz tylko w niej się utwierdził).



Żydzi zabijając Szczepana stworzyli precedens — jak postępować wobec chrześcijan. Działając pod wpływem gniewu, swym postępowaniem, przyczynili się do szerzenia grzechu!

Szczepan zaś, ufny Bogu, przebaczył swym prześladowcom. Prosił Boga, by nie liczył im tego grzechu. Lecz teraz nie padły słowa o braku świadomości podejmowanych działań.

To, że kapłani wpadli w gniew, nie zwalnia ich z odpowiedzialności.



Jezus oczyścił swych zabójców(przebacz im, bo nie wiedzą co czynią), dając im drugą szansę. Apostołowie wielokrotnie przemawiali przed Żydami, nawołując do nawrócenia. Na próżno jednak.



Mordując Szczepana, Żydzi jednak nie odwrócili od siebie spojrzenia Boga. Szaweł, pierwszy raz wymieniony w Dziejach Apostolskich, miał się o tym przekonać.

Nieważne jak bardzo stoczymy się w otchłań grzechu, zawsze jest możliwość powrotu.

Anonimowy pisze...

Zabili Szczepana, bo już dawno nie czcili Jahwe, a bożki kananejskie, które Chrystus z nich wypędzał. "Obnosiliście raczej namiot Molocha i gwiazdę bożka Remfana, wyobrażenia, które zrobiliście, aby im cześć oddawać. Przesiedlę was za to poza Babilon."
Dz 7, 41-43