sobota, 3 maja 2008

Dz 7, 51-53

51 Twardego karku17 i opornych17 serc i uszu! Wy zawsze sprzeciwiacie się Duchowi Świętemu. Jak ojcowie wasi, tak i wy. 52 Któregoż z proroków nie prześladowali wasi ojcowie? Pozabijali nawet tych, którzy przepowiadali przyjście Sprawiedliwego. A wyście zdradzili Go teraz i zamordowali. 53 Wy, którzy otrzymaliście Prawo za pośrednictwem aniołów, lecz nie przestrzegaliście go».

3 komentarze:

Staszek Krawczyk pisze...

Wojtek:


Prawda potrafi być bardzo bolesna.

Szczepan wypowiada to, co dla arcykapłanów już stało się oczywiste. Znali przecież dzieje Izraela, proroctwa i objawienia Boga. Wiedzieli też, co działo się z prorokami, którzy napominali ich ojców. Teraz widzą, że są w tej samej sytuacji — za chwilę, śladem swoich ojców, powtarzając ich błąd, zabiją tego, który przyniósł im Prawdę.

Przekład dosłowny mówi: "ludzie twardego karku, nieobrzezanych serc i uszu"*. Obrzezanie było dla Żydów czymś niezwykle ważnym, symbolem i rytuałem, który wyróżniał ich spośród innych narodów, starotestamentowym znakiem tego, że właśnie oni — Żydzi — są narodem wybranym. To, co zarzuca arcykapłanom Szczepan, nie jest nowe. To samo mówili już wielcy prorocy: Izajasz, Jeremiasz czy Ezechiel, np. "Żaden cudzoziemiec, nieobrzezany na sercu i na ciele, nie może wstępować do mego przybytku" [Ez 44, 9]. W kontekście Nowego Testamentu przybytkiem jest Kościół, świątynia Ducha Świętego. Zatem to nie fizyczne obrzezanie jest potrzebne, ale przemiana duchowa, która przez chrzest prowadzi do wspólnoty w Duchu Świętym.

W dawnych czasach powszechne było, że władcy nagradzali posłańców, którzy przynosili pomyślne wieści, zabijali zaś tych, którzy zwiastowali nieszczęście. Tak jak gdyby miało to zlikwidować sam problem. Czasem trudno nam przyjąć prawdę, czasem wydaje nam się, że lepiej żyć w "rajskiej dziedzinie ułudy" niż szarym i trudnym świecie. Ale dopiero zmierzenie się z rzeczywistością taką, jaka jest naprawdę, pozwala działać i zmieniać ją na lepsze. Prawdziwa nadzieja może zaistnieć tylko w zetknięciu się z realnym światem.


* Ewangeliczny Instytut Biblijny, przekład dosłowny Nowego Testamentu.

Staszek Krawczyk pisze...

Staszek:


Szczepan kończy bardzo ostrymi słowami. Ale mówi prawdę. W naszych
komentarzach była już mowa o tym, że światło razi oczy przywykłe do
mroku. Teraz okazuje się, że można być nie tylko ślepym, ale i głuchym. Bóg próbuje do nas dotrzeć na wszystkie możliwe sposoby, za
pośrednictwem aniołów i apostołów (zarówno angelos, jak i apostolos
znaczą po grecku 'posłaniec'), ale my umiemy po mistrzowsku zagłuszać
i przeinaczać Jego słowa. Jeśli nie można inaczej — nawet poprzez
zbrodnię.

Szczególnie dotkliwy musi być dla kapłanów zarzut dotyczący nieprzestrzegania Prawa. Przecież wypełniają wszystkie szczegółowe
przykazania z niespotykaną pieczołowitością; to jest ich wielką dumą i chlubą. Ale teraz chyba poczuli, że w ich postępowaniu brakuje czegoś
bardzo ważnego.

Brakuje tego, o czym mówi święty Paweł w trzynastym rozdziale
Pierwszego Listu do Koryntian.

Staszek Krawczyk pisze...

Piotr:


Do Boga można dojść tylko przez otwarcie się. Przez akt własnej wolnej woli.



Szczepan wreszcie kończy swoje przemówienie. Przywołuje znów obraz ojców — którzy pomarli nie słuchając proroków. (Pozabijali nawet tych, którzy przepowiadali przyjście Sprawiedliwego). I tak jak ich ojcowie, oni zabili. Tyle, że tym razem nie posłańca, a samego Boga.



Ich grzech jest tym większy, iż dotrzymawszy łaskę (Prawo za pośrednictwem anioła), odrzucili ją. Ich sumienie zostało wypaczone. Na piedestale wartości ustawili mało ważne. I nie najgorsze jest to, że byli egoistyczni, każdy pragnie szczęścia dla siebie (choćby nawet tylko tego materialnego). Ale największą winą jest świadome odrzucenie Boga i tego co Bóg ze sobą niesie — na rzecz przyziemnych korzyści. W dodatku bez skrupułów potrafili zabić człowieka, który głosił miłość.



Jezus zostawił nam przykazanie, byśmy miłowali innych. I wykroczenie poza miłość — wybór nienawiści, jest największym z możliwych grzechów.