wtorek, 29 kwietnia 2008

Dz 7, 30-34

30 Po czterdziestu latach ukazał mu się na pustyni góry Synaj anioł Pański w płomieniu ognistego krzaka. 31 Zobaczywszy [go] Mojżesz podziwiał ten widok, lecz kiedy podszedł bliżej, aby się przyjrzeć, rozległ się głos Pana: 32 "Jam jest Bóg twoich przodków, Bóg Abrahama i Izaaka, i Jakuba". Przeraził się Mojżesz i nie śmiał patrzeć. 33 "Zdejm sandały z nóg - powiedział do niego Pan - bo miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą. 34 Długo patrzyłem na ucisk ludu mego w Egipcie i wysłuchałem jego westchnień, i zstąpiłem, aby ich wyzwolić. Przyjdź, poślę cię teraz do Egiptu".

3 komentarze:

Staszek Krawczyk pisze...

Staszek:


"I wysłuchałem jego westchnień".

Słuch.

"Najistotniejszym zmysłem dla Hebrajczyków zdawał się być zmysł
słuchu. Zdawali się oni mówić: nie jest najistotniejsze to, co
widzisz; to, co widzisz może być bardzo złudne. Najistotniejsze jest
to, co słyszysz. Bóg jest Bogiem niewidzialnym [1], nie możesz Go
zobaczyć. Boga nikt nigdy nie widział. Jeśli się objawia, czyni to poprzez Słowo, które przekazuje" [2].

Wszyscy pierwsi chrześcijanie byli Żydami. Kultura, w której się
wychowali, wywierała na nich przemożny wpływ. Aby ich zrozumieć — oraz czytać Pismo Święte tak, jak i oni je czytali (i pisali!) — powinniśmy pamiętać o tej ogromnej roli słuchu. Dzisiejsza cywilizacja Zachodu jest bowiem inna, opiera się na zmyśle wzroku — podobnie jak dawna kultura hellenistyczna (w jej kręgu zresztą także kształtowała się Biblia).

Szczepan od samego początku opowiada historię posłuszeństwa (i
nieposłuszeństwa) Bogu. Słuchaj, Izraelu! — wydaje się powtarzać za słowami Starego Testamentu (zob. np. Pwt 6, 4).

Objawienie, powołanie, posłannictwo, posłuszeństwo, świadectwo — i w końcu, jeśli trzeba, również męczeństwo. Szczepan, podobnie jak Jezus, przechodzi przez wszystkie te etapy. Kapłani zatrzymują się już na pierwszym. Nie umieją rozpoznać objawienia. Jest wręcz przeciwnie — wielu z nich uzna Boże znaki za działanie szatana.

Objawieniem tak naprawdę jest Jezus Chrystus. Anna Świderkówna pisze,
że on nie tylko głosi Ewangelię; on JEST Ewangelią. (Zob. komentarz do
Dz 4, 32-37). Wieść o Wcieleniu i Wywyższeniu (por. J 12, 32 — śmierć Chrystusa tworzy jedność z Jego zmartwychwstaniem i wniebowstąpieniem!) jest najwspanialszą nowiną, jaka mogła zostać ogłoszona ludziom.

A jednak okazuje się, że i tej nowiny można nie chcieć słuchać. "Macie uszy, a nie słyszycie" (Mk 8, 18). Dbajmy o to, aby do nas te słowa nie musiały być kierowane.


[1] Por. J 1, 18.

[2] O. Aleksander Jacyniak SJ, http://www.jozefologia.pl/Akta/OAJacyniak.htm.

Staszek Krawczyk pisze...

Piotrek:


Szczepan czyni dalsze analogie w swej mowie.

Mojżesz to grzesznik. Człowiek gwałtowny, w afekcie zabija człowieka. Tak jak Piotra, Bóg wybiera Mojżesza, obaj w oczach ówczesnych nie byli postrzegani jako przywódcy i przewodnicy. Ale do czasu. Bóg ukazuje się Mojżeszowi w krzewie, który choć płonie, nie ulegnie spaleniu. To Boski ogień oczyszczenia.



Mojżesz musiał zostać oczyszczony w kontakcie z ziemią uświęconą obecnością samego Boga. I każdy, kogo Bóg posyła, zostaje oczyszczony, a jego winy darowane.



Jezus był niewinny ponad wszelką wątpliwość. Ale czy taką pewność można mieć np. co do Piotra? W świetle słów Szczepana, odpowiedź jest oczywista. Pomimo okaleczenia jednego ze strażników świątynnych Piotr otrzymał łaskę, a to oznacza, że był na nią przygotowany i był jej godny. Jakże zatem można podnieść rękę na niego i jego braci, towarzyszy w łasce?



I my jesteśmy grzeszni. Niewielu z nas dopuściło się tak ciężkiego przewinienia, jakim jest odebranie całego świata drugiemu człowiekowi, – zabójstwa. Lecz nawet zabójcy, a może przede wszystkim oni, potrzebują łaski zbawienia. Nikogo nie wolno ostatecznie potępiać.



Już wkrótce miało się okazać, ile potrafi zdziałać nawrócony prześladowca!

Staszek Krawczyk pisze...

Wojtek:


Czasem spotykam się ze stwierdzeniem: po co kościoły, przecież to tylko budynki i nic właściwie wspólnego z wiarą nie mają. Ot, chronią wiernych przez deszczem i mrozem. Ale to nie tak. Zupełnie nie tak. Kiedy Bóg objawia się Mojżeszowi, mówi do niego: "Zdejm obuwie ze swoich nóg, bo miejsce na którym stoisz jest ziemią świętą". Dobrze, powie ktoś, tam objawił się Bóg, ale co to ma do kościołów? Odpowiedź jest prosta: podczas każdej mszy nam wszystkim objawia się Bóg — nie pod postacią płonącego krzewu, ale chleba i wina. Ale płomień nadal jest ważnym symbolem: niedawno obchodziliśmy święto Zmartwychwstania Pańskiego: na początku liturgii Wielkiej Soboty do kościołów uroczyście wnoszono Paschał — światło Chrystusa. To właśnie epifania (teologiczna nazwa objawienia Boga na ziemi) sprawia, że kościoły nie są tylko budynkami, że ich sens przenika też do sfery duchowej. Podobnie to właśnie epifania jest odpowiedzialna za to, że ludzie pielgrzymują do takich miejsc jak Fatima, Lourdes czy Jasna Góra — i doświadczają tam łaski uzdrowienia.

Czytamy dziś, że "Po czterdziestu latach ukazał mu się na pustyni góry Synaj anioł Pański w płomieniu ognistego krzaka". Anioł był w tradycji żydowskiej posłańcem Jahwe, objawieniem Boga na ziemi: Jakub spotkał na swej drodze anioła, z którym wedle opowieści stoczył walkę; podobnie to anioł zwiastował Maryi niepokalane poczęcie, anioł oznajmił pasterzom narodzenie Jezusa, aniołowie powiedzieli niewiastom przy grobie o Zmartwychwstaniu i tak dalej. Zatem jednoznacznie utożsamiany był ze Słowem Bożym. Łukasz opisuje, że "wszyscy, którzy zasiadali w Sanhedrynie, przyglądali się mu uważnie i zobaczyli twarz jego podobną do oblicza anioła". Mieli pewnie świadomość, że Szczepan nie mówi tego od siebie, ale że są to słowa samego Boga. Szczepan, przez którego mówi Duch Święty, przywołuje przykład Mojżesza jako wiernego sługi i przywódcy ludu — ma to być przykład dla faryzeuszy. Ale ani mądrość słów, ani nawet anielskie oblicze nie pomagają - trwają oni w swoim uporze i gniewie. Bóg nie może zrobić więcej — dał przecież ludziom wolną wolę, w tym także wolność wyboru zła.