sobota, 26 kwietnia 2008

Dz 6, 8-15

8 Szczepan pełen łaski i mocy działał cuda i znaki wielkie wśród ludu. 9 Niektórzy zaś z synagogi, zwanej [synagogą] Libertynów i Cyrenejczyków, i Aleksandryjczyków, i tych, którzy pochodzili z Cylicji i z Azji, wystąpili do rozprawy ze Szczepanem3. 10 Nie mogli jednak sprostać mądrości i Duchowi, z którego [natchnienia] przemawiał. 11 Podstawili więc ludzi, którzy zeznali: «Słyszeliśmy, jak on mówił bluźnierstwa przeciwko Mojżeszowi i Bogu». 12 W ten sposób podburzyli lud, starszych i uczonych w Piśmie. Przybiegli, porwali go i zaprowadzili przed Sanhedryn. 13 Tam postawili fałszywych świadków, którzy zeznali: «Ten człowiek nie przestaje mówić przeciwko temu świętemu miejscu i przeciwko Prawu. 14 Bo słyszeliśmy, jak mówił, że Jezus Nazarejczyk zburzy to miejsce i pozmienia zwyczaje, które nam Mojżesz przekazał». 15 A wszyscy, którzy zasiadali w Sanhedrynie, przyglądali się mu uważnie i zobaczyli twarz jego podobną do oblicza anioła.

3 komentarze:

Staszek Krawczyk pisze...

Staszek:


Jak powiedział kiedyś Jan Paweł II, "prawda nie inaczej się narzuca
jak tylko mocą samej prawdy". Właśnie tak było ze Szczepanem. Jego słowa, pełne mądrości, tworzyły jedność z "wielkimi cudami i znakami", których dokonywał wśród ludu. A był do tego zdolny dzięki łasce wiary.

Trudno było znaleźć przeciwwagę dla czynów Szczepana i Dobrej Nowiny, którą głosił. Znaki były zbyt wyraźne. Dlatego znaleziono fałszywych świadków, którzy już wkrótce doprowadzą do jego ukamienowania.

Czytamy, że "twarz jego była podobna do oblicza anioła". Czy to mogło powstrzymać oskarżycieli Szczepana? A może właśnie to ich rozjuszyło i zadecydowało o jego losie? Może to było to światło, którego nie mogli znieść?

Po lekturze tego fragmentu możemy postawić następujące pytanie: czy chrześcijanin może być człowiekiem, którego lubią i cenią wszyscy dookoła? Czy jego zadaniem nie jest raczej głoszenie światu "Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna" (J 14, 17)?

Rzecz jasna, nie chodzi mi o to, by celowo robić sobie wrogów. Nie mówię również o natrętnym nawracaniu. Myślę jednak, że czasem trzeba sobie zadać pytanie: jeżeli cieszę się sympatią wszystkich naokoło, to czy wynika to z mojej prawdziwie ewangelicznej miłości -- czy może raczej z doraźnego konformizmu?

Staszek Krawczyk pisze...

Wojtek:


"A cóż to jest prawda?" - pytał Piłat. Jezus zdaje się na to odpowiadać w innym miejscu Ewangelii: "Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem".

Szczepan również głosi Prawdę. Z natchnienia Ducha Świętego wyjaśnia historię Izraela i jego przymierza z Bogiem w kontekście Nowego Przymierza, jakie zostało zawarte z narodem wybranym (i nie tylko) przez Chrystusa. W mowie, którą będziemy czytali jutro, opisuje on całe dzieje Żydów i pokazuje, jak wszystko zmierza do tego kulminacyjnego punktu dziejów, jakim jest ofiara doskonała Jezusa. W nim właśnie jest Prawda, to on jest Prawdą. Żydzi, a zwłaszcza arcykapłani, nie chcą tego przyjąć, gdyż oznaczałoby to utratę ich pozycji i konieczność reinterpretacji całej nauki, którą dotychczas głosili. Dlatego Prawdzie przeciwstawiają kłamstwo - podstawiają kilka osób, aby zeznawali o bluźnierstwach Szczepana. Zgodnie z Prawem Mojżeszowym kilku świadków wystarczyło, by kogoś skazać. Wspomniane bluźnierstwa to natomiast wyrwane z kontekstu słowa - same w sobie w obliczu dawnego Prawa rzeczywiście były przestępstwem. Całe zajście jest bardzo podobne do sytuacji Jezusa i faryzeuszów, kiedy On głosił o sobie, że jest Synem Bożym, zaś kapłani poczytywali to za bluźnierstwo, nie chcąc przyjąć pełnego wyjaśnienia ani znaków.

Jaki dla nas przykład ze Szczepana? Gdy Jezus zapowiada Apostołom ich przyszłą misję, mówi: "W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić, gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was" [Mt 10, 17-23]. Niech więc każdy, komu przychodzi głosić Chrystusa, modli się raczej niż głowi nad retoryką przemówienia i umacnia siebie w wierze, by słowami świadczyć o Synu Bożym. Co więcej, Szczepan był jednym z wybranych Siedmiu, był człowiekiem z ludu. Czytamy jednak, że podobnie jak Apostołowie czynił cuda i z mocą głosił dzieła Boże. Niech więc każdy czuje się "powołany do świętości", jak mówił Jan Paweł II.

Staszek Krawczyk pisze...

Piotrek:


Szczepanowi udzielona została łaska. Czynił więc znaki i cuda oraz przemawiał niczym niezgorszy retor. Dodatkowo oblicze jego przypominało jaśniejącą twarz anioła.

Święty Szczepan miał już niedługo dać świadectwo siły swej wiary.





Jest jednak coś intrygującego. Mianowicie zaskakujące jest zachowanie się Sanhedrynu i jego zwolenników. Zdawałoby się, że nie można pozostać obojętnym na tyle cudów. Nawet jeden z nich, Gamaliel, zrozumiał.



Czego bronią? Wpływów? Przecież już dawno je stracili. Swojej pozycji i poparcia tłumów? Tego też już nie mają.

Ba! Ciągle trwają w błędzie, przeciw Szczepanowi wysuwają te same argumenty co przeciw Chrystusowi. W gruncie rzeczy dość absurdalne.

Trwają w grzechu. Wcześniej mogliśmy przeczytać, że zawładnął kapłanami gniew.

Przecież, każdą sprawę powinno się rozważać "sine ira et studio" (bez gniewu i stronniczości, zapalczywości). Gniew jest zniewoleniem (przez szatana?).



"Ludzie wpadają w gniew, gdy nie mają pewności o słuszności własnych poglądów, ale dopuszczają, że nie mają racji". To zdanie, wyrwane z encyklopedii, chyba słusznie opisuje to co dzieje się z kapłanami. Gniew jest dla nich ucieczką od odpowiedzialności.

Odpowiedzialności, o której święty Szczepan miał przypomnieć tym opornym i o twardym karku.