wtorek, 8 kwietnia 2008

Dz 4, 1-22

1 Kiedy przemawiali do ludu, podeszli do nich kapłani i dowódca straży świątynnej oraz saduceusze 2 oburzeni, że nauczają lud i głoszą zmartwychwstanie umarłych w Jezusie. 3 Zatrzymali ich i oddali pod straż aż do następnego dnia, bo już był wieczór. 4 A wielu z tych, którzy słyszeli naukę, uwierzyło. Liczba mężczyzn dosięgała około pięciu tysięcy.
5 Następnego dnia zebrali się ich przełożeni i starsi, i uczeni w Jerozolimie: 6 arcykapłan Annasz, Kajfasz, Jan, Aleksander i ilu ich było z rodu arcykapłańskiego. 7 Postawili ich w środku i pytali: «Czyją mocą albo w czyim imieniu uczyniliście to?» 8 Wtedy Piotr napełniony Duchem Świętym powiedział do nich: «Przełożeni ludu i starsi! 9 Jeżeli przesłuchujecie nas dzisiaj w sprawie dobrodziejstwa, dzięki któremu chory człowiek uzyskał zdrowie, 10 to niech będzie wiadomo wam wszystkim i całemu ludowi Izraela, że w imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka - którego ukrzyżowaliście, a którego Bóg wskrzesił z martwych - że przez Niego ten człowiek stanął przed wami zdrowy. 11 On jest kamieniem, odrzuconym przez was budujących, tym, który stał się głowicą węgła. 12 I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni». 13 Widząc odwagę Piotra i Jana, a dowiedziawszy się, że są oni ludźmi nieuczonymi i prostymi, dziwili się. Rozpoznawali w nich też towarzyszy Jezusa. 14 A widząc nadto, że stoi z nimi uzdrowiony człowiek, nie znajdowali odpowiedzi. 15 Kazali więc im wyjść z sali Rady i naradzili się: 16 «Co mamy zrobić z tymi ludźmi? - mówili jeden do drugiego - bo dokonali jawnego znaku, oczywistego dla wszystkich mieszkańców Jerozolimy. Przecież temu nie możemy zaprzeczyć. 17 Aby jednak nie rozpowszechniało się to wśród ludu, zabrońmy im surowo przemawiać do kogokolwiek w to imię!». 18 Przywołali ich potem i zakazali im w ogóle przemawiać, i nauczać w imię Jezusa. 19 Lecz Piotr i Jan odpowiedzieli: «Rozsądźcie, czy słuszne jest w oczach Bożych bardziej słuchać was niż Boga? 20 Bo my nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli». 21 Oni zaś ponowili groźby, a nie znajdując żadnej podstawy do wymierzenia im kary, wypuścili ich ze względu na lud, bo wszyscy wielbili Boga z powodu tego, co się stało. 22 A człowiek, który doznał tego cudownego uzdrowienia, miał ponad czterdzieści lat.

3 komentarze:

Wojtek pisze...

Staszek:

Liczba chrześcijan szybko wzrasta. Samych mężczyzn jest już około
pięciu tysięcy. Nic dziwnego, że starszyzna Żydów jerozolimskich
zaczyna się niepokoić. Kapłani próbują zastraszyć uczniów Chrystusa,
ale Piotr i Jan odpowiadają z dojmującą prostotą: będziemy słuchać
Boga, a nie ludzi. A że trudno postawić Apostołom jakiekolwiek
zarzuty, zaś sympatia ludu uniemożliwia bezprawne przetrzymywanie ich
w więzieniu – zostają zwolnieni. . Jednak problem, którym staje się
chrześcijaństwo dla Sanhedrynu, nie zniknął. Dlatego dzisiejsze
zatrzymanie Apostołów jest zapowiedzią prześladowań, które zaczną się
już niedługo.

*

W tekście znajduje się pewien szczegół, który przyciągnął moją uwagę.
Piotr mówi, że Chrystusa "Bóg wskrzesił z martwych". W oryginalnym
tekście greckim mamy dosłownie "obudził". Z kolei w wielu innych
miejscach, w których czytamy po polsku "Jezus zmartwychwstał", w
oryginale często znajdują się słowa "został obudzony", "powstał" lub
"został wywyższony". O "zmartwychwstaniu" pierwsi chrześcijanie mówili
rzadko.

Wydawałoby się, że Zmartwychwstanie jest i było proste i jasne – żył,
umarł, zmartwychwstał, znowu żyje. Nic bardziej mylnego! Pięknie pisze
o tym prof. Anna Świderkówna w trzecim rozdziale książki "Rozmowy o
Biblii. Nowy Testament".

Pierwsi chrześcijanie szukali języka, który pozwoliłby przekazać to,
czego doświadczyli. Każde z słów, których wówczas używano na
określenie zmartwychwstania, ukazywało je od innej strony. I tak zwrot
"został obudzony" (a także "Bóg Go obudził" z Dz 4, 10) przedstawia
Boga Ojca jako podstawowego sprawcę Zmartwychwstania. To nie było tak,
że po ukrzyżowaniu Jezus wyszedł z ciała i wybrał się na odświeżający
spacer po okolicy, aby odczekać przepisowe trzy dni do czasu ponownego
przyobleczenia się w ciało. Nie. Człowiek-Bóg umarł naprawdę i nie
mógł sam się obudzić. Dlatego właśnie "został obudzony". [1]

Z kolei mówienie o "wywyższeniu" pokazuje, że Zmartwychwstanie i
Wniebowstąpienie są jednym, logicznym ciągiem zdarzeń. Powstanie
Jezusa z martwych jest już wywyższeniem, natomiast widomym znakiem
tego wywyższenia będzie odejście do Ojca. W tym świetle innego
znaczenia nabiera także hańba Chrystusa, Jego ogołocenie i uniżenie
przez posłuszeństwo i śmierć krzyżową (por. Flp 2, 5-11).

Uniżenie jest drogą do wywyższenia, które łączy w sobie
zmartwychwstanie i wniebowstąpienie. To jest także nasza droga.

*

Pamiętam swoje zdumienie, kiedy dowiedziałem się, że jeden jedyny wers
z Biblii może się stać podstawą całej pracy magisterskiej. Teraz
troszkę mniej mnie to dziwi...

Wojtek pisze...

Piotr:

Annasz i Kajfasz oraz reszta Sanhedrynu postanowiła przyjrzeć się tym, którzy uzdrawiają i czynią cuda.

Musieli poczuć się niepewnie, gdy dowiedzieli się od Piotra i Jana, że to w imię Jezusa to czynią. Św. Piotr wprost mówi: że czynią to w imię tego, którego ukrzyżowali. Członkowie Sanhedrynu przeczuwali to wcześniej. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, iż wiedzieli że tak się stanie. Mechanizmu raz wprawionego w ruch nie da się zatrzymać.

Tak jak Piłat ustąpił przed rozjuszonym tłumem i skazał Jezusa, tak teraz Sanhedryn czując na plecach wzrok tych pięciu tysięcy nawróconych uwalnia apostołów. Gdyby nie tłum stojący za Apostołami, pewnikiem kapłani znaleźliby znów jakiś sposób, by pozbyć się niewygodnych.

Bóg nie opuścił swoich sług w potrzebie. W chwili próby napełnił ich Duchem Świętym. I przemawiali z ogromną mocą, tak że nie mogli ich skazać.

Św. Piotr doświadczył grzechu. Doświadczył upadku. I tak jak Judasz upadł całkowicie, tak Piotr wzniósł się na wyżyny. Znając słabości, będąc ich świadom, tym lepiej im się opiera. Umacnia się w wierze więc umacnia go w niej Bóg.

Pierwszy raz ukazany jest konflikt tego, co Boskie, z tym, co ziemskie. Chrześcijanin może iść na wiele kompromisów, ale pojawia się moment, w którym trzeba powiedzieć stanowcze nie! Kiedy ludzie wchodzą na pole zarezerwowane dla Boga, należy się przeciwstawić. I nie można się zasłaniać "poprawnością polityczną", bo kiedy wytworzy się drugie, sztuczne sumienie, grzech zostanie zrelatywizowany. Albo jest się wiernym i idzie prostą drogą, albo błąka się po rozdrożach.

Na razie tylko grożono apostołom, ale słowa: "Nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli", miały w przyszłości kosztować wiele. Nawet życie.

Wojtek pisze...

Najbardziej zdumiewa mnie postawa żydowskich hierarchów. Słyszeli oni lub byli świadkami wszystkich dzieł, jakich dokonywał Jezus w Jerozolimie i okolicach. Wiele razy toczyli z nim rozmowy, próbując złapać go w pułapki dotyczące Prawa, i za każdym razem przegrywali, bo wychodziło na jaw ich niezrozumienie. Jezus jak dzieciom tłumaczył im sens swojego przyjścia – przypowieściami, odwołaniami do Starego Testamentu, który jako uczeni w Piśmie znali zapewne doskonale, cudami, których dokonywał, i proroctwami, które się w Nim wypełniały. To jednak nie wystarczyło, by Ci, którzy teoretycznie pierwsi powinni rozpoznać w Nim zapowiedzianego przed wiekami Mesjasza oddali mu hołd jako Panu i Bogu. Wręcz przeciwnie – poczytując Go za bluźniercę, sprowadzili na Niego śmierć. Po Zmartwychwstaniu, które wciąż jeszcze starają się zatuszować (to niesamowite – nie jest powiedziane, że jawnie temu zaprzeczają – nie chcą jedynie, by wieść o tym rozniosła się wśród ludu!) przychodzą Apostołowie i, tak jak opisuje Łukasz w Dziejach, czynią cuda w imię Jezusa. "Prostaczkom" wystarczy to, by uwierzyć. Sanhedryn, elita ówczesnego społeczeństwa żydowskiego, zbiera się jednak i debatuje. I chociaż wszyscy mieszkańcy miasta uznają, że cuda i znaki nie są iluzją, ale zdarzają się naprawdę, najwyżsi arcykapłani znów starają się sprawę zatuszować – zamiast odmienić swoje serca i otworzyć je na Prawdę, próbują odmienić rzeczywistość, by tę Prawdę zniszczyć. Sądzą może, że lud nie ma właściwego oglądu na sprawę, że został zmanipulowany? Należy się tu słowo usprawiedliwienia – "fałszywych proroków" pojawiało się wielu, o niektórych wspomni Gamaliel w swoim przemówieniu [Dz 5, 35-39]. Stąd może nieufność i wrogość Sanhedrynu. Nic jednak nie usprawiedliwia ich przywiązania do władzy, jaką wykazują się poprzez swoje zachowanie i postawę, uwalniając Apostołów nie w imię Prawdy, ale popularności politycznej: "wypuścili ich ze względu na lud".

Zatem mimo zetknięcia się z osobą i nauczaniem Chrystusa pozostali zapatrzeni we własną interpretację Prawa oraz pozycję społeczną i polityczną. To chyba najdobitniej pokazuje, że wiara jest łaską, o którą należy się modlić, rzeczą, której nie można zdobyć, ale można jej dostąpić. Trzeba jednak odmienić swoje serce i otworzyć się: na słowa, na cuda, na świadectwa. W Prawie ujrzeć nie święty przepis, ale Drugiego Człowieka, Innego. "Chcę bowiem miłosierdzia, nie ofiary".