środa, 9 kwietnia 2008

Dz 4, 23-31

23 Uwolnieni przybyli do swoich i opowiedzieli, co do nich mówili arcykapłani i starsi. 24 Wysłuchawszy tego podnieśli jednomyślnie głos do Boga i mówili:
«Wszechwładny Stwórco nieba i ziemi, i morza, i wszystkiego, co w nich istnieje, 25 Tyś przez Ducha Świętego powiedział ustami sługi Twego Dawida:

Dlaczego burzą się narody
i ludy knują rzeczy próżne?
26 Powstali królowie ziemi
i książęta zeszli się razem
przeciw Panu i przeciw Jego Pomazańcowi.

27 Zeszli się bowiem rzeczywiście w tym mieście przeciw świętemu Słudze Twemu, Jezusowi, którego namaściłeś, Herod i Poncjusz Piłat z poganami i pokoleniami Izraela, 28 aby uczynić to, co ręka Twoja i myśl zamierzyły. 29 A teraz spójrz, Panie, na ich groźby i daj sługom Twoim głosić słowo Twoje z całą odwagą, 30 gdy Ty wyciągać będziesz swą rękę, aby uzdrawiać i dokonywać znaków i cudów przez imię świętego Sługi Twego, Jezusa». 31 Po tej modlitwie zadrżało miejsce, na którym byli zebrani, wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym i głosili odważnie słowo Boże.

3 komentarze:

Wojtek pisze...

Staszek:

Pierwsi chrześcijanie wiedzą, że prześladowania muszą nadejść.
Pamiętają, co powiedział Apostołom Chrystus: "Wyłączą was z synagogi.
Owszem, nadchodzi godzina, w której każdy, kto was zabije, będzie
sądził, że oddaje cześć Bogu. Będą tak czynić, bo nie poznali ani
Ojca, ani Mnie. [...] powiedziałem wam o tych rzeczach, abyście, gdy
nadejdzie ich godzina, pamiętali o nich" (J 16, 2-4). Te słowa
doskonale wpisują się w to, co dzisiaj rozpoczęli członkowie
Sanhedrynu.

Zaczyna się trudny czas dla Kościoła. Wielu uczniów Chrystusa sądzi,
że Jego powtórne przyjście dokona się jeszcze za ich życia. Szykują
się więc na cierpienia, o których mówił. W tych przygotowaniach, tak
jak poprzednio, najważniejsza jest wspólna modlitwa. Właśnie jej
zadaniem jest scalać Kościół, szczególnie w nadchodzących godzinach
próby.

Uczniowie Chrystusa nie są sami. A nawet jeśli zostaną rozdzieleni, to
dzięki ich wspólnej modlitwie Duch Święty cały czas będzie pośród
nich. Będzie im dodawał otuchy w chwilach cierpień i niebezpieczeństw.
Będzie ich Pocieszycielem, a nade wszystko – Obrońcą. A w pamięci
wciąż będą mieli słowa swojego zmartwychwstałego Mistrza:

"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat".

Wojtek pisze...

Piotrek:

W momencie niepewności i strachu wiernym nie pozostaje nic innego, jak tylko zwrócić się do Boga z prośbą o pomoc. Bóg zsyła Ducha Świętego, który napełnił apostołów odwagą, ale nie rozwiązał problemu. Sanhedryn ciągle knuje.

A może właśnie rozwiązał problem? Sanhedryn znajdzie się w każdej epoce dziejów. Dlatego przeciwstawić tym interesantom należy idealistów.

Bóg stworzył nas na swój obraz i podobieństwo. To znaczy, że zawarł w nas cząstkę, element siebie. Można zanegować ten pierwiastek. Albo można go dostosować do własnych potrzeb. Następują wtedy wynaturzenia, sumienie staje się zrelatywizowane, a droga powrotu z każdym dniem oddala się coraz bardziej.

Relatywizm to wielość. Apostołowie w swej modlitwie stanowią jedność. Tę Jedność umacnia Duch Święty. (Skoro jedność nie jest podzielona sama w sobie, jest już silna; Duch Święty dopełniałby wtedy siły). Już wkrótce będziemy mogli przeczytać o zjednoczeniu (wzmocnieniu) Kościoła.

Możliwe, że właśnie tego zjednoczenia boi się Sanhedryn. Pojawia się inna siła, która niewątpliwie przynieść mu może szkody materialne. Wiara nie może być podporządkowana interesowi ludzkiemu – interesowi całkowicie ziemskiemu. Wtedy nastąpi czas Sanhedrynu, nastąpi nasza godzina i panowanie ciemności.

Wojtek pisze...

Wojtek:

Uczniowie Chrystusa znów są razem i trwają w jednomyślnej modlitwie. W tym bowiem jest ich siła i męstwo. W tej jedności jest ich zwycięstwo. Apostołowie nie zastanawiają się, jak skutecznie walczyć z faryzeuszami, nie szukają optymalnych sposobów na głoszenie Słowa Bożego, które dotarłyby skutecznie do ludu. Wszystkim, co robią, jest modlitwa – pełna zaufania i zawierzenia Bogu. Doprawdy niezwykła jest ich postawa: brak w nich nienawiści, nie widać nawet niechęci wobec arcykapłanów – zostawiają to pod sprawiedliwy osąd Bogu ("A teraz spójrz, Panie, na ich groźby"). Jedyne, o co proszą, to odwaga w wypełnianiu polecenia Jezusa, by głosić Dobrą Nowinę. O wszystko inne – cuda, znaki, uzdrowienia – zadba już sam Bóg. I raz jeszcze, tym razem zapewne na szersze rzesze nowo nawróconych chrześcijan, zesłany zostaje Duch Święty, by ich umocnić i dać odwagę, o którą prosili.

Cóż zatem jest tu fundamentalną kwestią? Wydaje się, że jest to postawa uczniów. Pełni pokory i czci, widzą w dokonujących się cudach i znakach nie wielkość swojej mocy bądź poziom wiary – jak sądzą inni – ale objawiającą się co krok wielkość Boga, którego głoszą. Jezusa nazywają "Świętym Sługą Pańskim" i za Jego przykładem służą Bogu. Modlitwa św. Franciszka dobrze oddaje istotę owej służby:

"Panie, uczyń mnie narzędziem Twojego pokoju,
abym mógł nieść miłość tam, gdzie panuje nienawiść;
abym mógł nieść ducha przebaczenia tam, gdzie panuje grzech i wykroczenie;
abym mógł nieść zgodę tam, gdzie panuje niezgoda;
abym mógł nieść prawdę tam, gdzie panuje błąd;
abym mógł nieść wiarę tam, gdzie panuje zwątpienie;
abym mógł nieść nadzieje tam, gdzie panuje rozpacz;
abym mógł nieść światło tam, gdzie panują ciemności;
abym mógł nieść radość tam, gdzie panuje smutek.

Spraw abym mógł
nie tyle szukać pociechy, co pociechę dawać;
nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć;
nie tyle szukać miłości, co kochać;
albowiem dając, otrzymujemy;
wybaczając, zyskujemy przebaczenie,
a umierając, rodzimy się do wiecznego życia.
Przez Chrystusa Pana naszego.
Amen".