poniedziałek, 28 kwietnia 2008

Dz 7, 17-29

17 W miarę, jak zbliżał się czas obietnicy, którą Bóg dał Abrahamowi, rozrastał się lud i rozmnażał w Egipcie, 18 aż doszedł do władzy inny król w Egipcie, który nic nie wiedział o Józefie. 19 Działał on podstępnie przeciwko naszemu narodowi i przymuszał ojców naszych do wyrzucania niemowląt, aby nie zostawały przy życiu. 20 Wówczas właśnie narodził się Mojżesz. Był on miły Bogu. Przez trzy miesiące karmiono go w domu ojca. 21 A gdy go wyrzucono, zabrała go córka faraona i przybrała go sobie za syna. 22 Mojżesza wykształcono we wszystkich naukach egipskich, i potężny był w słowie i czynie. 23 Gdy skończył lat czterdzieści, przyszło mu na myśl odwiedzić swych braci, synów Izraela. 24 I zobaczył jednego, któremu wyrządzono krzywdę. Stanął w jego obronie i zabiwszy Egipcjanina pomścił skrzywdzonego. 25 Sądził, że bracia jego zrozumieją iż Bóg przez jego ręce daje im wybawienie, lecz oni nie zrozumieli. 26 Następnego dnia zjawił się wśród nich, kiedy bili się między sobą, i usiłował ich pogodzić. "Ludzie, braćmi jesteście - zawołał - czemuż krzywdzicie jeden drugiego?" 27 Ten jednak, który krzywdził bliźniego, odepchnął go. "Któż ciebie ustanowił panem i sędzią nad nami? - zawołał - 28 czy chcesz mnie zabić, tak jak wczoraj zabiłeś Egipcjanina?" 29 Na te słowa Mojżesz uciekł i żył jako cudzoziemiec w ziemi Madian, gdzie urodziło mu się dwóch synów.

3 komentarze:

Staszek Krawczyk pisze...

Staszek:


Wszyscy słuchacze Szczepana doskonale znali historię Mojżesza. Zatem dlaczego ją opowiedział? Co ona wniosła do jego świadectwa o Chrystusie?

Pierwsze słowa w tym fragmencie, które szczególnie do mnie przemówiły, pochodzą z wersetu 24: "I zobaczył jednego, któremu wyrządzono krzywdę. Stanął w jego obronie [...]". Nie chodzi tutaj o pochwałę zabijania, ale o dostrzeżenie tego "jednego" i odważne przeciwstawienie się jego oprawcom. Zabójcy Jezusa nie byli do tego zdolni, podobnie jak teraz ci, których serca za chwilę będą wrzały gniewem.

Drugi moment dotyczy zupełnego niezrozumienia Mojżesza przez pobratymców. Gdy chciał wprowadzić pokój między zwaśnionych, posądzono go o pragnienie zbrodni. Tak było najłatwiej. Dzisiaj również możemy
sobie wyobrazić, jak serca słuchaczy Szczepana zamykają się na
głoszone przez niego Słowo, jak otaczający go ludzie dostrzegają w nim wysłannika szatana (a nie Boga), jak słyszą tylko to, co chcą
usłyszeć.

I znowu postąpią tak samo jak wtedy, gdy mówił do nich Jezus, którego prawdziwych intencji przed śmiercią na krzyżu nie zrozumiał (prócz matki) nikt.

Staszek Krawczyk pisze...

Wojtek:


- Ludzie, braćmi jesteście, czemuż krzywdzicie jeden drugiego?

- Któż ciebie ustanowił panem i sędzią nad nami?



To pytanie może się wydawać uzasadnione, jako że dzień wcześniej Mojżesz zabił Egipcjanina. Zrobił to jednak w obronie swojego rodaka, „brata", co w pewnym sensie łagodzi jego winę. Biorąc pod uwagę nastroje między Egipcjanami i Żydami (faraon „działał podstępnie" przeciwko narodowi i przymuszał ich „do wyrzucania niemowląt"), możemy przypuszczać, że czyn Mojżesza nie był oceniany wyłącznie negatywnie. Być może dla niektórych był on nawet bohaterem jako ten, który potrafił podnieść rękę przeciwko uciskowi.



Ta sytuacja obrazuje nam dwie kwestie.



Po pierwsze to, jak trudno jest głosić dobro i pokój z obciążeniem moralnym. Mojżesz, jako zabójca, nie jest postrzegany jako ten, kto mógłby prawidłowo rozróżniać dobro i zło. Ze względu na ciążącą na nim winę Żyd uważa jego sumienie za skalane i używa tego jako swojego usprawiedliwienia. Przypuśćmy nawet, że pomiędzy zabójstwem a sytuacją napomnienia nastąpiło nawrócenie Mojżesza i zrozumiał on, co jest dobre a co złe. Żyd nie wie o tym, dlatego postrzega jego słowa nie za względu na ich treść (źle jest krzywdzić drugiego człowieka), ale ze względu na tego, kto je wymawia. A skoro jest to zabójca, to nie czuje potrzeby go słuchać.



Po drugie widzimy, że są pewne uniwersalne prawdy i wartości obiektywne. Aktualne zawsze i dla każdego. Jedną z nich jest niekrzywdzenie drugiego człowieka. W owych czasach bliźnim nie był jeszcze „każdy człowiek" (to przyszło dopiero wraz z Jezusem), ale raczej brat, rodak, znajomy, inny członek plemienia. Tym bliźnim okazywano miłość, jak nakazywało Pismo. Żyd łamie jednak nawet i to zalecenie. Jego sumienie jest nie lepsze od Mojżeszowego. Fakt, że słowa prawdy i słuszne napomnienie kieruje do niego ten, który sam zabił (pomimo że zabił Egipcjanina, a nie brata!), pozwala mu usprawiedliwić się przed Mojżeszem i samym sobą.



Jakaż z tego dla nas nauka? Dla głoszących prawdę i etykę wynika to, że jeżeli poprawimy naszą postawę moralną, to jednak przeszłość wciąż będzie oddziaływać. Dlatego trzeba słowo poprzeć własnym przykładem, by stało się to dla innych przekonujące i niedwulicowe. Natomiast Ci, którzy słuchają nauk, niech zwracają uszy i serca ku prawdzie, treści pouczenia, nie zaś ku temu, w co jest opakowana. Dlatego w napomnieniach należy widzieć nasze własne dobro moralne – chodzi przecież o Ciebie i Twoje sumienie.

Staszek Krawczyk pisze...

Piotr:


Szczepan kontynuuje swoją mowę. Czyni też kolejne analogie. Opowiada w skrócie dzieje Mojżesza. Od razu wyłapać można paralelny obraz śmierci niemowląt ginących z rozkazu faraona, a później rzezi dokonanej przez Heroda zwanego Wielkim (możliwe, że Herodowa rzeź jest motywem biblijnym, nie wspominają o niej wszak inne źródła). W takich okolicznościach przyszli na świat dwaj prawodawcy i ludzie, którzy mieli zmienić świat. Mojżesz i Jezus.



Mojżesz pomścił swojego brata, zabijając pastwiącego się nad nim Egipcjanina. Dlatego jego autorytet jako człowieka grzesznego jest później kwestionowany (i może być tez kwestionowany później). Jezus jest Bogiem. Bogu obca jest wszelka przemoc i wszelki grzech. Jakże zatem można kwestionować świadectwo Szczepana (skoro przemawia przez niego Duch Święty, musi być oczyszczony ze swych grzechów), czy słowa samego Jezusa!



Bóg nie narzuca się nikomu. Jeżeli jest odrzucony przez człowieka, znika z jego życia, tak jak Mojżesz udał się na pustynię. Na pustyni zaczął nowe życie, założył rodzinę itd. Bóg, nawet jeśli Go odrzucimy, znika tylko z naszego życia (na nasze własne życzenie). Jednak istnieje zawsze i zawsze można do Niego wrócić.