piątek, 4 kwietnia 2008

Dz 2, 42-47

42 Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach. 43 Bojaźń ogarniała każdego, gdyż Apostołowie czynili wiele znaków i cudów. 44 Ci wszyscy, co uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne. 45 Sprzedawali majątki i dobra i rozdzielali je każdemu według potrzeby. 46 Codziennie trwali jednomyślnie w świątyni, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali posiłek z radością i prostotą serca. 47 Wielbili Boga, a cały lud odnosił się do nich życzliwie. Pan zaś przymnażał im codziennie tych, którzy dostępowali zbawienia.

3 komentarze:

Wojtek pisze...

Staszek:

Łukaszowe summaria pokazują, że pierwszy Kościół był czymś doprawdy
niezwykłym. Wspólnota, w której istnieją tak silne więzi, oparta na
codziennej Eucharystii i modlitwie, jednoczącej wszystkich bez wyjątku
uczniów Chrystusa i dającej im prawdziwą radość... Dzisiaj trudno nam to sobie nawet wyobrazić. W pewien sposób kontynuują tę tradycję zgromadzenia monastyczne (a także rekolekcje ruchów oazowych), ale czy sens ich istnienia nie budzi naszych wątpliwości? A może chodzi między
innymi o pokazanie nam, katolikom, że mimo wszystko można jeszcze tak
żyć?

Świat się zmienił i nie sposób teraz namawiać, byśmy wszyscy wrócili do tego trybu życia. Z pewnością nie jest to możliwe. Ale może dobrze sobie przypomnieć, jak silnie wspólnotowy charakter chrześcijaństwa wyłania się z tego fragmentu Pisma Świętego. Wiara przeżywana samotnie byłaby dla tamtych ludzi zupełnie nie do pomyślenia. Już wcześniej
Chrystus dążył do tego, by Jego uczniowie przebywali wspólnie i razem doświadczali Bożej rzeczywistości. "Gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam Ja jestem pośród nich" (Mt 18, 20).

Te słowa Jezusa nie straciły ważności. Wzajemne umacnianie w wierze i wspólne doświadczanie Bożych tajemnic nadal są dla nas w zasięgu ręki. Można się postarać, by nie ograniczały się one jedynie do niedzielnej Eucharystii, i naprawdę warto to uczynić! Bowiem wspólnie przeżywana wiara jest czymś bardzo ważnym – i bardzo pięknym.

Wojtek pisze...

Piotrek:

Życie pierwotnego kościoła. Wydaje się jak z bajki. Apostołowie czynili wiele znaków i cudów, a widząc je, lud nawracał się i dostępował zbawienia. Spożywali posiłki w radości i prostocie serca.

Wierni przebywali razem, razem dzieli się chlebem i razem trwali w modlitwie. Jakże odmienny kształt miał Kościół! Jakże różnił się od dzisiejszego. W przypisie jednak można przeczytać, że nie wszędzie przyjęła się zasada wspólnych dóbr. Zapewne taki kształt wspólnoty odpowiadał ówczesnym stosunkom społecznym. Bezpośredniość kontaktów była większa, a bycie poza wspólnotą równało się śmierci (oczywiście nie w dosłownym znaczeniu). Wygnanie było jedną z najcięższych kar. Dlatego też wspólnoty były tak mocno zacieśnione, a kontakt bezpośredni.

Kościół jest powszechny. Jego istnienie opiera się na wspólnocie. („Kościół” ze staropolskiego znaczy ‘zwołanie, zgromadzenie’; „ekklesia” z greki to również zgromadzenie). Jakież czasy mamy, kiedy słowo „Kościół” częściej kojarzone jest z instytucją, a nie z drugim człowiekiem. Oczywiście gdy liczba wiernych zwiększała się, potrzebne było zorganizowanie wspólnoty. Z czasem zaczął się rysować dystans między ludem a duszpasterzem. (Pochwalić należy wszelkie wspólnoty ewangelizacyjne czy duszpasterstwa szkolno-akademickie).

A właśnie w dzieleniu się chlebem (w bardziej radykalnej wersji – w dzieleniu się wszystkim), w kontakcie z innymi objawia się istota Kościoła.

Wojtek pisze...

Wojtek:

W kilku zdaniach Łukasz podsumowuje dla nas sytuację w Jerozolimie i przedstawia obraz ówczesnego Kościoła. Jaki jest to obraz? Spróbujmy wyobrazić to sobie w dzisiejszych realiach:

Niewielka sekta, potępiana przez hierarchów kościelnych, z dnia na dzień rozrasta się. Świadczą za nią bowiem cuda i znaki, których dokonują Apostołowie oraz ich pełne Ducha i mocy świadectwo. Wszyscy ludzie, którzy się stykają z jej wyznawcami, są im przychylni. Nawróceni sprzedają swoje bogactwa, rozdzielają je potrzebującym. Nie z przymusu, ale z miłości. Tak jak Apostołowie, trwają "jednomyślnie" na modlitwie i razem spożywają posiłki. Są szczęśliwi i szczęście to głoszą wszystkim, którzy się nawrócą.

Życie ówczesnych chrześcijan zorganizowane było w formie komuny – prawie całe życie odbywało się na płaszczyźnie spotkania z drugim człowiekiem: razem modlili się, razem celebrowali Eucharystię, razem spożywali posiłki. Co więcej, sprzedali swoje majątki, aby nie stanęły one na drodze do wspólnotowego życia. W strukturze komuny wszelka nierówność stanowi zagrożenie dla jedności i trwałości wspólnoty. Warto jednak zaznaczyć, że taki styl życia rozpowszechnił się na niektórych tylko terenach i nie był obowiązkiem, a jedynie możliwością.

Cóż zatem tak naprawdę charakteryzuje pierwszych chrześcijan? Radość i prostota serca. Oraz "trwanie jednomyślnie na modlitwie". Tak, aby stawać się "jednym ciałem i jedną duszą w Chrystusie Jezusie, Panu naszym". Tak niewiele i tak wiele zarazem.