poniedziałek, 30 czerwca 2008

Dz 17, 16-33

16 Czekając na nich w Atenach, Paweł burzył się wewnętrznie na widok miasta pełnego bożków. 17 Rozprawiał też w synagodze z Żydami i z "bojącymi się Boga5" i codziennie na agorze5 z tymi, których tam spotykał. 18 Niektórzy z filozofów epikurejskich i stoickich6 rozmawiali z nim: «Cóż chce powiedzieć ten nowinkarz6» - mówili jedni, a drudzy: - «Zdaje się, że jest zwiastunem nowych bogów» - bo głosił Jezusa i zmartwychwstanie6. 19 Zabrali go i zaprowadzili na Areopag7, i zapytali: «Czy moglibyśmy się dowiedzieć, jaką to nową naukę głosisz? 20 Bo jakieś nowe rzeczy wkładasz nam do głowy8. Chcielibyśmy więc dowiedzieć się, o co właściwie chodzi». 21 A wszyscy Ateńczycy i mieszkający tam przybysze poświęcają czas jedynie albo mówieniu o czymś, albo wysłuchiwaniu czegoś nowego9. 22 «Mężowie ateńscy - przemówił Paweł stanąwszy w środku Areopagu widzę, że jesteście pod każdym względem bardzo religijni10. 23 Przechodząc bowiem i oglądając wasze świętości jedną po drugiej, znalazłem też ołtarz z napisem: "Nieznanemu Bogu"11. Ja wam głoszę to, co czcicie, nie znając. 24 Bóg, który stworzył świat i wszystko na nim, On, który jest Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką ludzką 25 i nie odbiera posługi z rąk ludzkich, jak gdyby czegoś potrzebował, bo sam daje wszystkim życie i oddech, i wszystko. 26 On z jednego [człowieka] wyprowadził cały rodzaj ludzki, aby zamieszkiwał całą powierzchnię ziemi. Określił właściwie czasy i granice ich zamieszkania, 27 aby szukali Boga, czy nie znajdą Go niejako po omacku. Bo w rzeczywistości jest On niedaleko od każdego z nas. 28 Bo w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy, jak też powiedzieli niektórzy z waszych poetów: "Jesteśmy bowiem z Jego rodu"12. 29 Będąc więc z rodu Bożego, nie powinniśmy sądzić, że Bóstwo jest podobne do złota albo do srebra, albo do kamienia, wytworu rąk i myśli człowieka. 30 Nie zważając na czasy nieświadomości, wzywa Bóg teraz wszędzie i wszystkich ludzi do nawrócenia, 31 dlatego że wyznaczył dzień, w którym sprawiedliwie będzie sądzić świat13 przez Człowieka, którego na to przeznaczył, po uwierzytelnieniu Go wobec wszystkich przez wskrzeszenie Go z martwych».
32 Gdy usłyszeli o zmartwychwstaniu, jedni się wyśmiewali, a inni powiedzieli: «Posłuchamy cię o tym innym razem»14. 33 Tak Paweł ich opuścił. 34 Niektórzy jednak przyłączyli się do niego i uwierzyli. Wśród nich Dionizy Areopagita i kobieta imieniem Damaris, a z nimi inni.

2 komentarze:

Staszek Krawczyk pisze...

Wojtek:


Paweł nie miał łatwego zadania. Ateny w owym czasie były bowiem opisywane jako miasto mnóstwa religii, niektórzy twierdzili nawet, że łatwiej znaleźć tam boga niż człowieka.

Do tego właśnie miejsca, przepełnionego politeizmem i sławnym ze swych szkół filozoficznych, przybywa Paweł głosić naukę o Jedynym Bogu, Bogu Żywym. Zręcznie splata swą naukę z obyczajem ateńczyków, którzy stawiali posągi nawet nieznanym bóstwom, by przypadkiem ich nie urazić.

W przemowie Pawła rysuje się jednak kluczowa różnica między wiarą ateńczyków a tą, którą przynosi apostoł. Grecy oddawali bowiem cześć Bogom bardziej na zasadzie daniny i wypełnienia konieczności, bardziej ze strachu niż z miłości i prawdziwej czci. Taka postawa wykluczałaby bowiem bezpieczny panteizm.

A jak to jest dzisiaj? Jak często słyszy się, że „nie ma znaczenia, jak i w co się wierzy, bo Bóg jest jeden". Albo zapytajmy inaczej: jaka jest nasza wiara? Czy tak jak Grecy oddajemy cześć Bogu tyle, ile potrzeba, żeby się nie gniewał, czy raczej za radą Pawła w Bogu żyjemy Nim i oddychamy? Czy wiara jest fragmentem naszego życia, czy raczej życie jest częścią naszej wiary w to, że jesteśmy „z Jego rodu"?

Staszek Krawczyk pisze...

Staszek:


Ciekawy jest sposób, w jaki Paweł przemawia do Greków. Nie rzuca na nich gromów, nie wytyka nieprawości, ale mówi: "widzę, że jesteście pod każdym względem bardzo religijni". Sądzę, że nie jest to tylko ironia (choć słowo, którego użył Apostoł, może także znaczyć "zabobonni"), ale realna chęć pokazania, co w wierze Pawła i jego słuchaczy jest wspólnego. Dopiero potem zostają ukazane różnice.

Być może w taki właśnie sposób powinno się rozmawiać z ludźmi, którzy nie wierzą w Chrystusa: z łagodnością, rozpoczynając od tego, co w nas wszystkich jednakowe. Zresztą w kerygmacie (podstawowym głoszeniu Ewangelii; można o nim poczytać np. tutaj — http://biblijna.strona.pl/teksty/kerygmat.intro.htm) rozpoczyna się właśnie od miłości Bożej, a dopiero potem przechodzi do mówienia o grzechu. Potrzeba czasu i dojrzałej wiary, żeby wszystko przyjąć — należy więc zachowywać pewien porządek w przedstawianiu osobom niewierzącym Dobrej Nowiny.

No dobrze, powiemy, ale przecież Chrystus trzymał faryzeuszy krótko, nazywając ich "grobami pobielanymi", "plemieniem żmijowym" czy też po prostu "głupcami". Ale oni mieli już bogatą wiedzę, wiedzieli znacznie więcej — i potrzebowali raczej lekcji pokory niż bezpośredniego upewnienia w miłości Bożej.

Jeżeli sprawy przedstawiają się tak w istocie, to dzisiejszy fragment może być dla nas ważną nauką ewangelizacji.