środa, 11 czerwca 2008

Dz 16, 1-5

1 Przybył także do Derbe i Listry. Był tam pewien uczeń imieniem Tymoteusz, syn Żydówki, która przyjęła wiarę, i ojca Greka. 2 Bracia z Listry dawali o nim dobre świadectwo. 3 Paweł postanowił zabrać go z sobą w podróż. Obrzezał go jednak ze względu za Żydów, którzy mieszkali w tamtejszych stronach. Wszyscy bowiem wiedzieli, że ojciec jego był Grekiem1. 4 Kiedy przechodzili przez miasta, nakazywali im przestrzegać postanowień powziętych w Jerozolimie przez Apostołów i starszych. 5 Tak więc utwierdzały się Kościoły w wierze i z dnia na dzień rosły w liczbę.

3 komentarze:

Staszek Krawczyk pisze...

Piotrek:


Święty Paweł doskonale wie, jak postępuje polityk. Zdawałoby się, że sprawa Tymoteusza i jego obrzezania to zaprzeczenie zasad, które ustalono na tzw. soborze w Jerozolimie. Są to jednak tylko pozory. Zwolnienie chrześcijan od prawa żydowskiego to nie zakaz! Można je przecież dalej praktykować — byle nie wchodziło w sprzeczność z nauką Chrystusa.

Paweł wie, co to kompromis. Obrzezanie Tymoteusza, choć nie było konieczne, pozwoliło załagodzić nastroje i przyczyniło się również do tego, iż Kościoły utwierdzały się w wierze i z dnia na dzień rosły w siłę.

Jako ciekawostkę można przytoczyć tu pewną sytuację, która wydarzyła się w Elefantynie w czasach, gdy te tereny znalazły się pod panowanie perskim. Istniała tam całkiem pokaźna gmina żydowska. Na święto paschy zabijano oczywiście baranka, jednak było to zwierze czczone prze miejscową ludność jako święte. Czy zatem doszło do rozlewu krwi? Otóż nie. Zarządca tej satrapii (prowincji) zadbał o to. Wysłano listy do rabinów: czy można zabijać jakieś inne zwierzę (np. cielaka) na święto Paschy. Odpowiedź była pozytywna i doszło do consensusu.

Św. Paweł doskonale wie, jak postępuje polityk.

Chrześcijanin powinien jednak pamiętać, że istnieje pewna granica w ustępstwach, której przekroczyć nie można. Paweł rozdziera swe szaty, ratując ludzi przed bałwochwalstwem (Dz 14, 14-16). Jeżeli można, powinno się czynić wszystko by załagodzić spór. Jeśli nie — wytrwać w wierze.

Staszek Krawczyk pisze...

Wojtek:


Te pięć wersetów to nie jest łatwy fragment. Mimo że fabuła nie wydaje się szczególnie podniosła, jej treść jest bardzo istotna. Oto widzimy, że Paweł, mimo całej siły, z jaką głosi Słowo, ulega tutaj tradycjom Żydowskim. Wcześniej Łukasz opisywał mowę Szczepana, który tłumaczył Żydom, że dokonują obrzezania fizycznego, potrzeba im zaś "obrzezania serc". Taki jest bowiem sens nauki przyniesionej i wypełnionej w Chrystusie. Tutaj jednak Paweł doprowadza do obrzezania nowego towarzysza właśnie ze względu na Żydów, chociaż w sensie chrześcijańskim nie ma to większego znaczenia. Dlaczego tak robi? Nasuwa się kilka możliwych odpowiedzi:

1. Sam był Żydem i wie, czym dla nich jest rytuał obrzezania. Nie chce więc niepotrzebnych zatargów z lokalną społecznością.

2. Sam Tymoteusz był według Prawa Żydem (religia przechodziła na dziecko po matce), który przeszedł na chrześcijaństwo, więc może dla bezpieczeństwa Paweł zdecydował się na taki krok.

3. Paweł obawiał się, że powtórzy się wcześniejsza sytuacja z Listry. Pamiętajmy — właśnie tam Paweł został ukamienowany przez Żydów, którzy przyszli i podburzyli lud. Chociaż, jak sam mówił potem w listach, gotów był umrzeć dla Słowa Pańskiego, to niepotrzebne narażanie życia nie byłoby rozsądnym rozwiązaniem. Postanowienia soboru w Jerozolimie przede wszystkim zakazywały zmuszania do obrzezania jako elementu stawania się chrześcijaninem. Jako takie nie zostało ono jednak zabronione. Może zatem w myśl słów Chrystusa: "Bądźcie więc roztropni jak węże" [Mt 10, 16] Paweł chciał zapewnić sobie i Tymoteuszowi bezpieczeństwo.

Widzimy więc, że Paweł nie podąża drogą radykalnych żelaznych zasad, które niechybnie prowadzą do konfrontacji. Skupia się na tym co ważne — Słowie Bożym. Napisze potem, że "Dla Żydów stałem się jak Żyd, aby pozyskać Żydów" [1 Kor 9, 20]. Może więc jest to częścią takiej "strategii"?

Staszek Krawczyk pisze...

Staszek:


Paweł był już w Listrze (położonym w Azji Mniejszej) podczas pierwszej podróży misyjnej (Dz 14, 8-24). Pamiętamy, że został wtedy ukamienowany, a jednak nie zginął. Teraz powraca. Ziarno, które wraz z Barnabą zasiali przed laty, przyniosło plony: tym razem nikt nie próbuje zamordować apostoła, głoszenie Słowa Bożego stało się w Listrze znacznie bezpieczniejsze.

Nie znaczy to jednak, że Paweł cieszy się tutaj bezwarunkowym posłuszeństwem. Miejscowi Żydzi mają wyraźne wątpliwości, czy Tymoteusz — syn Greka, poganina — jest godny wiary. I żadna perswazja, jak się zdaje, nie wystarcza, aby ich przekonać. Dlatego Paweł postanawia obrzezać Tymoteusza, aby uspokoić wątpiących i nie zaogniać niepotrzebnego sporu. Jednocześnie jednak nie przestaje głosić tego, co ustalono na soborze jerozolimskim: obrzezanie (a tym bardziej przestrzeganie wszystkich przepisów starego Prawa) nie jest warunkiem zbawienia. Nie wolno go również utożsamiać z wiarą.

Myślę, że święty Paweł daje nam dziś dobry przykład tego, jak powinien działać chrześcijański polityk. Jeżeli pragnę zmienić społeczność, w której żyję, muszę być gotowy na pewne kompromisy; trzeba uszanować poglądy innych, nawet jeśli w przyszłości będziemy ich przekonywać do zupełnie innego spojrzenia. Przedmiotem ugody nie mogą być jednak sprawy zasadnicze.

Czy to znaczy, że wszystko, co istotne dla chrześcijańskiego światopoglądu, powinno się znaleźć w konstytucji? Niekoniecznie. Ale to nie znaczy zarazem, że mam się wyrzec swoich poglądów albo że muszę je zachowywać dla siebie (w imię wypaczonej poprawności politycznej). Święty Paweł wyraźnie to dzisiaj pokazuje.