środa, 25 czerwca 2008

Dz 16, 16-24

16 Kiedyśmy szli na miejsce modlitwy, zabiegła nam drogę jakaś niewolnica, opętana przez ducha, który wróżył8. Przynosiła ona duży dochód swym panom. 17 Ona to, biegnąc za Pawłem i za nami wołała: «Ci ludzie są sługami Boga Najwyższego, oni wam głoszą drogę zbawienia». 18 Czyniła to przez wiele dni, aż Paweł mając dość tego, odwrócił się i powiedział do ducha: «Rozkazuję ci w imię Jezusa Chrystusa, abyś z niej wyszedł». I w tejże chwili wyszedł. 19 Gdy panowie jej spostrzegli, że przepadła nadzieja ich zysku, pochwycili Pawła i Sylasa, zawlekli na rynek przed władzę, 20 stawili przed pretorami9 i powiedzieli: «Ci ludzie sieją niepokój w naszym mieście. 21 Są Żydami i głoszą obyczaje, których my, Rzymianie, nie możemy przyjmować ani stosować się do nich»10. 22 Zbiegł się tłum przeciwko nim, a pretorzy kazali zedrzeć z nich szaty i siec ich rózgami. 23 Po wymierzeniu wielu razów wtrącili ich do więzienia, przykazując strażnikowi, aby ich dobrze pilnował. 24 Otrzymawszy taki rozkaz, wtrącił ich do wewnętrznego lochu i dla bezpieczeństwa zakuł im nogi w dyby.

5 komentarzy:

Staszek Krawczyk pisze...

Staszek:


Cel nie uświęca środków. Więcej: zły cel wypacza dobre środki. Cóż słuszniejszego niż głoszenie zbawienia w Bogu? A jednak Paweł wypędza ducha, który to właśnie robi (podobne wydarzenia opisywane są również w Ewangelii).

Nie wnikając tym razem w przyczyny tego zdarzenia, chciałbym zauważyć, że dzisiejszy fragment jest niezwykle praktyczny. Pokazuje bowiem, iż prawda nie może być traktowana w sposób bezwzględny. Wierność prawdzie może być prostsza niż wierność miłości, ale to do miłości jesteśmy przede wszystkim powołani. Jeśli zatem mówimy prawdę tylko po to, aby kogoś zranić (gdy np. w czasie kłótni z bliskimi wywlekamy im wszystkie grzechy od niemowlęctwa), albo jeśli nie zadajemy sobie trudu, by rozważyć konsekwencje (czy powiedzieć osobie śmiertelnie chorej, że został jej tylko miesiąc życia? Być może tak, ale nie bez wcześniejszego przemyślenia) — to nie działamy w zgodzie z Pismem Świętym. Powinni o tym pamiętać nie tylko dziennikarze.

Staszek Krawczyk pisze...

Wojtek:


Pamiętamy, że Paweł i Sylas (i chyba Łukasz) mieszkają teraz w Filippi w Macedonii u nawróconej kobiety Lidii. Miejsce modlitwy to zapewne wzmiankowane wcześniej miejsce "za bramą nad rzeką". Dlaczego tam? Filippi, jak podaje Łukasz, było wtedy kolonią rzymską — Żydzi mieli prawo do własnej religii, lecz nie mogli jej propagować. Być może publiczna modlitwa w mieście mogłaby zostać za takie propagowanie uznana, stąd też tamtejsi chrześcijanie wychodzili na modlitwę za bramy.

Zły duch w kobiecie oznajmiał ludziom prawdę — Paweł i Sylas istotnie byli sługami Boga Najwyższego i głosili drogę zbawienia. Dlaczego zatem Paweł "miał tego dość" i wypędził z niej złego ducha? Zauważmy, że podobnie czynił Jezus — złe duchy, które na Jego widok wołały "Oto Syn Boży", były natychmiast uciszane. Zauważmy też, że Jezus bardzo chwali Piotra, gdy ten mówi, że uważa Go za Mesjasza, Syna Bożego — bo objawił to Piotrowi Ojciec Niebieski. Może więc w tym właśnie rzecz — by odkryć i poznawać Boga nie przez złe duchy, ale z łaski wiary, jaką daje nam Bóg. By wiara opierała się na głębokim przekonaniu i zawierzeniu, a nie informacji zasłyszanej z zewnątrz.

Pisałem też niedawno o znaczeniu imienia Jezusa. Mamy tutaj żywy tego przykład: "Rozkazuję Ci w imię Jezusa Chrystusa, abyś z niej wyszedł". I zły duch natychmiast wychodzi. To dobry przykład,by zastanowić się nad "mocą", jaką zostają obdarzeni kapłani — także dziś, także ci wśród nas: nudzący ksiądz z parafii, spowiednik zrzęda czy ksiądz katecheta, który nie jest trendy i ma kiepskie żarty. Wszystkim im została dana moc i władza właśnie przez Jezusa i tak trwa to do dziś [Mt 28, 18-20]. W osobie kapłana podczas mszy widzimy Chrystusa, który przez niego się nam ofiarowuje. Podobnie i podczas innych sakramentów osoba księdza jest nie źródłem, a naczyniem, przez które działa moc Boga.

Staszek Krawczyk pisze...

Piotrek:


Święty Paweł spotyka na swej drodze opętaną niewolnicę. Zły duch, który ją zamieszkiwał, przepowiadał przyszłość i wróżył. Stanowiło to całkiem intratny interes dla jej właścicieli. Zaskakujące jest to, iż ta kobieta (i duch, który ją opętał) wskazuje na Pawła i jego towarzyszy i nazywa ich sługami Boga Najwyższego. Być może demon przeczuwał, przez kogo byli oni posłani.

Warto zwrócić uwagę na fakt, iż moce wieszczki nie pochodzą od Boga. Specjalnie w przypisie podkreślono, że duch wieszczy jest zły. Wszelkie wróżby, horoskopy czy seanse spirytystyczne, mimo iż mogą okazać się prawdziwe (owa niewolnica wnosiła niezły dochód do kies jej właścicieli) nie są dziełem Boga. Otwierając się na takie wróżby, otwieramy się więc na działanie złych duchów.

Fakt, iż Paweł nie wypędza ducha od razu, zaskakuje. Dopiero gdy kobieta zbytnio mu się naprzykrzyła, wypędził ducha. Wytłumaczenie tego czynu i początkowego braku reakcji Pawła znajdujemy w działaniach właścicieli niewolnicy. Narażając się im (establishmentowi), Paweł ściągnął na siebie i Sylasa karę chłosty.

Trzeba wiedzieć, że chłosta była zarezerwowana dla ludzi niebędących obywatelami rzymskimi, a jak wiemy święty Paweł takie obywatelstwo posiadał. Nie protestował jednak. Przyjął karę i ból, na którą sam przecież skazał wielu chrześcijan. Wcześniej doświadczając ukamienowania, powtarzał cierpienie św. Szczepana; teraz zaś stał się mimetes Christi.

Anonimowy pisze...

Tam nie ma słowa kapłani Paweł nie jest kapłanem w sensie katolickim .. proszę nie zakłamywać tekstu dziejów apostolskich i tak Nowy Testament jest wystarczająco zasiany bajkami.
Wszyscy którzy są synami Boga żywego są kapłanami podobnie jak wybawiciel Mesjasz arcykapłanem Boga a nie Bogiem.
Nazywa się to technicznie kapłaństwo powszechne ale nie ma to nic wspólnego z klerem rzymskim i ich uzurpowaniem sobie władzy nad ludźmi.

Anonimowy pisze...

Jaki "mimetes" co ty wygadujesz jakieś skomplikowane filozoficzne lub greckie pojęcia. Nie umiesz pisać po polsku to nie bierz się za to.