piątek, 27 czerwca 2008

Dz 17, 1-9

1 Przeszli przez Amfipolis1 i Apolonię1 i przybyli do Tesaloniki1, gdzie Żydzie mieli synagogę. 2 Paweł według swego zwyczaju wszedł do nich i przez trzy szabaty rozprawiał z nimi. 3 Na podstawie Pisma wyjaśniał i nauczał: «Mesjasz musiał cierpieć i zmartwychwstać. Jezus, którego wam głoszę, jest tym Mesjaszem». 4 Niektórzy z nich, a także pokaźna liczba pobożnych Greków i niemało znamienitych kobiet uwierzyło i przyłączyło się do Pawła i Sylasa. 5 Wtedy zazdrośni Żydzi, dobrawszy sobie jakieś szumowiny z rynku, wywołali tłumne zbiegowisko, podburzyli miasto, naszli dom Jazona i szukali ich, aby stawić przed ludem. 6 Nie znaleźli ich jednak. Wlekli więc Jazona i niektórych braci przed politarchów2, krzycząc: «Ludzie, którzy podburzają cały świat, przyszli też tutaj, 7 a Jazon ich przyjął. Oni wszyscy występują przeciwko rozkazom Cezara, głosząc, że jest inny król, Jezus»3. 8 Podburzyli tłum i politarchów, którzy tego słuchali, 9 ale po wzięciu poręki od Jazona i innych, zwolnili ich.

2 komentarze:

Staszek Krawczyk pisze...

Staszek:


Odwaga Jazona!

Stają przeciwko niemu nie tylko zazdrośni Żydzi, ale i "jakieś szumowiny". Jeżeli sam Łukasz, pewnie najbardziej obiektywny historiograf z Ewangelistów, używa tak ostrego słowa, to robi to w jakimś celu. Po tych ludziach można się spodziewać wszystkiego; nie wiadomo, czy wracając do siebie, Jazon nie zastanie domu splądrowanego i zniszczonego przez pospolitych rzezimieszków i przestępców.

Masz w swoim mieście dzielnicę, do której nigdy się nie zapuszczasz po zmroku? To teraz wyobraź sobie, że jesteś szanowanym obywatelem, na przykład radnym miejskim, ale ktoś podburzył przeciw Tobie połowę mieszkańców tej najgorszej dzielnicy, aby obrzucali obelgami Ciebie i innych chrześcijan. Bo nagle zacząłeś żyć w czasach, w których za wyznawanie Chrystusa można wisieć. A Ty, jako szanowany obywatel, masz poręczyć za swoich braci w Panu. Może zadrżą Ci przy tym kolana; strach to ludzka rzecz. Ale czy będziesz miał odwagę, żeby go pokonać?

Albo jeszcze prościej i całkiem współcześnie: przechodzisz ulicą i widzisz, jak jakiś bandyta wyrywa torebkę starszej kobiecie. Wiesz, że jeśli jej pomożesz, to on może będzie Cię kiedyś szukał. Ale czujesz gdzieś pod skórą, że pomóc trzeba. I co wtedy robisz? Stajesz w obronie słabszych i niewinnych czy odwracasz się do nich plecami?

Biblia opowiada o ludziach z krwi i kości. Potrzeba tylko trochę wyobraźni, żeby postawić się w ich sytuacji. Może w innych realiach, ale w bardzo podobnych okolicznościach. I czasami warto to zrobić, żeby jeszcze raz sobie uświadomić, że to wszystko to nie bajka. To się naprawdę działo.

Staszek Krawczyk pisze...

Wojtek:


Przez wiele wieków Kościół, a zwłaszcza chrześcijańskie społeczeństwa, z niechęcią odnosiły się do Żydów, traktując ich z wyższością bądź pogardą. Najpowszechniejszymi argumentami było, jak się zdaje, „odrzucenie" Boga, który się im jako pierwszym objawił, oraz ukrzyżowanie Chrystusa.

Ewangelie zdają się potwierdzać taką wersję wydarzeń. Istotnie, Żydzi widzieli Jezusie politycznego wichrzyciela i bluźniercę, a zawiązując spisek doprowadzili do Jego śmierci. Ale czy wszyscy?

Łukasz, opisując nauczanie Pawłowe, wspomina „niektórych" Żydów, którzy zostali przekonani. W Berei zaś, jak się wkrótce przekonamy, „byli szlachetniejszego usposobienia" i bez uprzedzeń przyjęli naukę o Jezusie Mesjaszu, utwierdzając się później w wierze poprzez zgłębianie Pisma Świętego. Nie zapominajmy też, że sami Apostołowie, czyli wybrani osobiście przez Jezusa posłańcy, byli Żydami. Większość pierwszych kościołów-wspólnot była właśnie judeochrześcijańska, gdyż składała się głównie lub wyłącznie z Żydów, którzy przyjęli naukę o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym, Zbawicielu. Nawet sam Paweł, gorliwy głosiciel Słowa Bożego, był Żydem.

Antysemityzm wydaje się problemem minionym, pochowanym już w przeszłości. Pytanie, czy dzieje się to w wyniku wzrostu tolerancji, czy spłycenia wiary, pozostawiam otwarte. Należy jednak zawsze pamiętać, czy to w przypadku Żydów, czy jakiejkolwiek innej kultury bądź nacji, że stereotypy tyczą się co najwyżej części, nigdy zaś całości danego społeczeństwa.