wtorek, 10 czerwca 2008

Dz 15, 36-41

36 Po pewnym czasie powiedział Paweł do Barnaby: «Wróćmy już i zobaczmy, jak się mają bracia we wszystkich miastach, w których głosiliśmy słowo Pańskie». 37 Barnaba chciał również zabrać Jana, zwanego Markiem; 38 ale Paweł prosił, aby nie zabierał z sobą tego, który odszedł od nich w Pamfilii i nie brał udziału w ich pracy. 39 Doszło do ostrego starcia, tak że się rozdzielili: Barnaba zabrał Marka i popłynął na Cypr, 40 a Paweł dobrał sobie za towarzysza Sylasa i wyszedł polecony przez braci łasce Pana. 41 Przechodził przez Syrię i Cylicję umacniając miejscowe Kościoły9.

3 komentarze:

Staszek Krawczyk pisze...

Piotr:


Bardzo ciekawe jest to, że św. Łukasz postanowił umieścić w opisie działalności św. Pawła ten spór. Dotyczy on Marka, tego, który później miał spisać jedną z Ewangelii. Czemuż więc Paweł protestuje? Marek przecież musiał być nie mniej pobożny i wierny niż inni apostołowie. Powodem jest to, iż Marek odłączył się od Pawła w Pamfilii (Dz 13, 13). Dlaczego to uczynił, nie jest nam wiadome. Można chociaż dojść do tego, dlaczego Barnaba chciał zabrać na misję Marka, otóż byli oni kuzynami — rodziną.

Spór zaostrzył się tak, iż oddalili się od siebie. Mówiąc prościej, zwyczajnie pokłócili się i nie chcieli się więcej widzieć. Czy nie jest to nieprawidłowy przykład braku jedności w Kościele?

Nie, rozłam nie nastąpił; zarówno Barnaba jak i Paweł dalej kontynuowali misję, tyle że oddzielnie. Bóg jest zbyt ważny, by odchodzić od niego z powodu byle sporu.

Ta kłótnia uzmysławia nam, że ci, którzy tworzyli pierwotny Kościół, byli także ludźmi targanymi namiętnościami. Trudno inaczej wytłumaczyć ten spór niż osobistymi urazami.

Jest też bardzo możliwe, że Paweł specjalnie nie chciał brać ze sobą Marka, by nie podtrzymywać starych więzi rodzinnych (teraz zastąpionych przez nową rodzinę — wspólnotę). „Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową” (Mt 10, 34-35), mówi do nas Jezus. Oczywiście nie jest to zakwestionowanie sensu istnienia rodziny. Po prostu nie można mieć wahania przed wyborem Bóg — rodzina. (Przynajmniej księża katoliccy muszą takiego wyboru dokonać).

Staszek Krawczyk pisze...

Wojtek:


Ten nieoczekiwany spór bardzo zaskakuje. Nie tego oczekiwalibyśmy po pierwszych głosicielach Ewangelii, którzy przecież nie tylko słowem, ale i własną postawą byli przykładem dla niewiernych i nowo nawróconych. Ale co tak naprawdę ma tam miejsce?

Paweł, Barnaba i Marek podróżowali razem przez pewien czas, jednak w Pamfilii Jan zwany Markiem pozostał i nie wyruszył dalej, by głosić Słowo Boże. Odłączył się zatem od nich i nie miał udziału w dziele. Żeby dopełnić obrazu sytuacji, zauważmy, że Jan zwany Markiem był krewnym Barnaby.

Paweł nie chce zabierać Jana w podróż, gdyż doglądałby on nie swojego dzieła. Krótko mówiąc — nie zasłużył sobie na to. Być może była to niejako kara za odłączenie się w Pamfilii, nauczka, którą Piotr chciał dać Janowi, może dla jego dobra i przyszłej posługi ewangelizacyjnej. Z drugiej strony jednak nie odebrałoby to Pawłowi chwały dzieła, o którą sam zapewne i tak nie dbał. Może więc to jego silny charakter (pamiętamy, że po nawróceniu bardzo gorliwie głosił Słowo Boże i spierał się z Grekami i Żydami) zadecydował o takim postawieniu sprawy.

Barnaba nie widzi problemu. Być może ze względu na pokrewieństwo, być może ze względu na lepszą znajomość i zaufanie do Jana chce dać mu jeszcze jedną szansę i zabrać go w podróż. Podróż, na której spisze się dobrze i w rezultacie przekona do siebie nawet Pawła. Barnaba wydaje się mniej niż Paweł stanowczy.

Rozdzieliły ich zatem różnice charakteru. Być może tak jest i nie należy oczekiwać, że w ramach chrześcijańskiej nauki nigdy nie będzie żadnych sporów między ludźmi. Świeci raczej nadzieja na to, że różnice zdań zostaną rozważone w pokoju, bez wrogości i agresji — można się nie zgadzać ze zdaniem drugiego człowieka, ale żadną miarę nie wolno wynosić z tego negatywnej postawy wobec niego samego.

Zwróćmy jednak uwagę na następstwa tej sytuacji: Barnaba i Jan ruszają na zachód, na Cypr, Paweł zaś z Sylasem w kierunku przeciwnym, do Syrii i Cylicji. Słowo Boże rozprzestrzenia się. Bóg czuwa nad Kościołem.

Staszek Krawczyk pisze...

Staszek:


Dzisiejszy fragment opisuje pierwszy tak ostry spór między Apostołami. Interesujące, że Łukasz nie daje jasnej odpowiedzi, kto miał rację; woli pozostać przy bezstronnym opisie faktów. Mamy jedną zastanawiającą informację: Paweł został pobłogosławiony przez braci, natomiast o błogosławieństwie dla Barnaby nic nie wiadomo. To jednak jeszcze niczego nie rozstrzyga*.

Ważne jest, że Łukasz w ogóle pisze o tym sporze. Dlaczego to robi? Czyż Kościół nie powinien się prezentować na zewnątrz jako całkowita jedność myśli i serc? Czy nie powinien zachowywać przed światem wszelkich różnic zdań? Czy do wszelkiej dyskusji nie powinno się dopuszczać wyłącznie wtajemniczonych?

Jeszcze parę takich pytań i doszlibyśmy prostą drogą do absurdu. Nie, Kościół nie udaje przed ludźmi, że jest bezgrzeszny i doskonały. Nie rości też sobie pretensji do absolutnej jedności. Ani do bezwarunkowego posłuszeństwa. Przeczytamy w Katechizmie Kościoła Katolickiego (punkt 1790), że "Człowiek powinien być zawsze posłuszny pewnemu sądowi swojego sumienia". Wprawdzie "pewny" nie musi znaczyć "słuszny", ale jeżeli poświęciliśmy wystarczająco wiele sił, by ukształtować w sobie wrażliwość na wołanie Boga, to sumienie nie będzie nas mylić.

Kluczowy problem: czy może być tak, że dwóch ludzi w Kościele uważa całkiem co innego za słuszne, a jednocześnie obaj podążają za głosem Bożym? Ten fragment Dziejów daje jakąś odpowiedź na to pytanie. Każdy z nas, jak się okazuje, może podążyć w całkiem inne miejsce, pomiędzy zupełnie różnych ludzi. Najistotniejsze w tym wszystkim jest to, byśmy zawsze i wszędzie zachowali wierność Bogu w sprawach najbardziej zasadniczych. Chyba można bez obaw stwierdzić, że ani Barnaba, ani Paweł — pomimo kłótni — tej wierności nie zatracili.


* Mówi się często, że przekazana przez Łukasza Ewangelia oraz Dzieje
Apostolskie należą do tych ksiąg Nowego Testamentu, które są
najbliższe historiografii w jej dzisiejszym rozumieniu — choć
oczywiście nie są podręcznikami, ale zapisem historii zbawienia.