czwartek, 3 lipca 2008

Dz 18, 12-17

12 Kiedy Gallio6 został prokonsulem Achai, Żydzi jednomyślnie wystąpili przeciw Pawłowi i przyprowadzili go przed sąd. 13 Powiedzieli: «Ten namawia ludzi, aby czcili Boga niezgodnie z Prawem». 14 Gdy Paweł miał już usta otworzyć, Gallio przemówił do Żydów: «Gdyby tu chodziło o jakieś przestępstwo albo zły czyn, zająłbym się wami, Żydzi, jak należy, 15 ale gdy spór toczy się o słowa i nazwy, i o wasze Prawo, rozpatrzcie to sami! Ja nie chcę być sędzią w tych sprawach». 16 I wypędził ich z sądu. 17 A wszyscy , schwyciwszy przewodniczącego synagogi, Sostenesa, bili go przed sądem, lecz Galliona nic to nie obchodziło.

2 komentarze:

Staszek Krawczyk pisze...

Wojtek:


Ktoś mógłby powiedzieć, że ów fragment jest zabawny — ironia losu sprawia, że Żydzi dostali za swoje, bo "kto pod kim dołki kopie, ten sam w nie wpada". Nas jednak tak powierzchowny wniosek nie zadowala.

Po pierwsze, musimy pamiętać, że Żydzi żyli w podległości wobec Rzymu — to od Cezara przybywali namiestnicy i armia, która trzymała całą prowincję w ryzach. Zatem Gallio jest prawomocnym sędzią, do którego trafia poważna sprawa — bluźniercy przeciwko Prawu. Z drugiej strony, Prawo należało do Żydów i tylko ich się tyczyło. Bluźnierstwo — tak jak rozumieli je Żydzi — nie było wykroczeniem przeciw prawu Rzymskiemu. Naruszało zatem — w skali imperium — przepisy mniejszości narodowej. I chociaż prokonsul był po to, by właśnie tak szczegółowe sprawy rozpatrywać, to nie dziwi specjalnie podejście Galliona. Całkiem rozsądnie zaleca Żydom, by sami rozwiązali kwestię definicji i problemów wobec własnego Prawa.

Nietrudno jest zauważyć analogię do procesu Chrystusa — wzburzony tłum Żydów, oskarżenie o bluźnierstwo ("sam siebie nazywa Synem Bożym"), sąd u rzymskiego namiestnika. Dlaczego zatem sprawy niemal identyczne potoczyły się zupełnie inaczej?

Można wskazywać zapewne wiele powodów historycznych, społecznych itd. Ale spójrzmy na wyjaśnienie teologiczne, które wyjaśnia sprawę idealnie. Otóż Bóg przepowiedział ustami Jezusa, że Syn Człowieczy zostanie skazany przez swój lud i umrze na krzyżu. I to proroctwo, ta Boża obietnica, wypełniła się co do joty. W przypadku Pawła Bóg obiecał mu: "Przestań się lękać [...] bo ja jestem z tobą i nikt nie targnie się na ciebie, aby cię skrzywdzić". I podobnie jak wcześniej, Bóg dotrzymuje słowa.

Zamiast historycznej ironii czytamy więc dziś o teologicznej prawdzie.

Staszek Krawczyk pisze...

Staszek:


Prokonsul Gallio jest interesującą postacią. Czytając fragment, można z początku pomyśleć, że jest przychylny Pawłowi: w pewnym sensie broni go przed Żydami. Ale końcówka wyjaśnia, iż prawdopodobnie nie jest po prostu obojętny. Trochę jak Piłat. Umywa ręce, nie dbając o to, co się dzieje poza jego jurysdykcją. Nie czuje potrzeby obronienia człowieka, który na zewnątrz jest bity — być może na śmierć. Wypełnia tylko swoje obowiązki.

Czy my także poprzestajemy na wypełnianiu swoich obowiązków nakazanych prawem — nie prawem zapisanym w przykazaniu miłości, ale prawem zwykłym, spisanym w kodeksach, ustanowionym przez ludzi? A kiedy atakuje się naszą wiarę, naszą religię — czy nie reagujemy odruchowo, mówiąc, że przecież "spór toczy się o słowa i nazwy", i nie do nas należy rozstrzyganie?

Każdy z nas odpowiada za własne sumienie i za własny pogląd na świat. Jeżeli wierzymy, że jest słuszny, to powinniśmy go bronić. Taki jest obowiązek chrześcijanina. I nie chodzi tutaj w żadnym razie o umniejszanie wartości innych wiar i religii. Chodzi o odważne stawanie w obronie Prawdy. Bo czy umywanie rąk, w jakiejkolwiek sytuacji i w jakimkolwiek czasie, może być słusznym rozwiązaniem?