poniedziałek, 8 września 2008

Dz 20, 1-6

1 Gdy rozruch ustał, Paweł przywołał uczniów, dodał im ducha, pożegnał się i wyruszył w podróż do Macedonii. 2 Przeszedłszy przez owe strony, udzielił im wielu napomnień. Potem przybył do Grecji. 3 Kiedy po trzymiesięcznym pobycie zamierzał odpłynąć do Syrii, Żydzi uknuli przeciwko niemu spisek. Postanowił więc wracać przez Macedonię. 4 Aż do Azji towarzyszył mu Sopater, syn Pyrrusa z Berei, z Tesaloniczan Arystarch i Sekundus, Gajus z Derbe i Tymoteusz, z Azji Tychik i Trofim. 5 Ci poszli naprzód i czekali na nas1 w Troadzie. 6 A my odpłynęliśmy z Filippi po Święcie Przaśników i po pięciu dniach przybyliśmy od nich do Troady, gdzie spędziliśmy siedem dni.

2 komentarze:

Staszek Krawczyk pisze...

Staszek:


Może nas dziwić, że Łukasz poświęca nieraz tyle uwagi tak drobnym faktom. Bo co w nich jest ciekawego? Jakie mogą mieć znaczenie dla odczytania Biblii, ergo: dla wiary?

Z podobnym zjawiskiem możemy się spotkać w Starym Testamencie. Wystarczy otworzyć Pierwszą Księgę Kronik.

Zdziwienie minie, kiedy uświadomimy sobie, dla kogo Biblia była pisana. My, ludzie XXI wieku, nie jesteśmy przecież jej jedynymi adresatami. Ważnymi czytelnikami tekstów biblijnych byli też ludzie współcześni ich autorom. Kiedy pierwsi chrześcijanie czytali o podróżach misyjnych świętego Pawła, przed oczyma stawały im miejsca, które sami dobrze znali; gdy Łukasz wymieniał towarzyszy Apostoła, czytelnicy rozpoznawali w nich swoich własnych przyjaciół i braci w wierze. Z kolei w Starym Testamencie Żydzi odnajdowali upamiętnienie wielowiekowej tradycji swej wiary.

Dla nas samych ma to przynajmniej dwojakie znaczenie. Po pierwsze, możemy dostrzec, że religijny wymiar Biblii znajduje swe dopełnienie w realności przedstawianych historii. Obok mitów, legend, psalmów czy poematów (takich jak opowieść o stworzeniu świata) odnajdziemy tu ślady życia wielu prawdziwych ludzi, ludzi z krwi i kości, jak ja i Ty. Chrześcijaństwo jest przecież bardzo mocno zakorzenione w historii świata, nie można go tego pozbawić.

Po drugie, teksty biblijne wzywają nas dzisiaj do tego, abyśmy pamiętali o ich pierwszych twórcach. O tym, jak oni pojmowali Boga, świat, innych, siebie samych i własną wiarę. Abyśmy umieli dostrzec przechodzącego obok Chrystusa, abyśmy widzieli świętych, ich przyjaciół i prześladowców. Abyśmy nie traktowali Biblii jak opowieści o czasach zamierzchłych, ale odnajdowali jej zawsze aktualny sens. Ważny także dziś, teraz, w życiu każdego z nas. Tylko wtedy, gdy będziemy umieli odnieść Słowo Boże do własnego życia, stanie się ono dla nas źródłem żywej wiary.

Staszek Krawczyk pisze...

Wojtek:


Efez nie był łatwym miejscem do głoszenia Słowa Bożego. Jako że było ono stolicą kultu Artemidy, niewielka prowokacja wystarczyła, ażeby wzniecić rozruchy w mieście. Obywatele stali murem za bóstwem, w które wierzyli i które zapewne stanowiło ich regionalną dumę. Można zatem przypuszczać, że chrześcijanie byli co najmniej zaniepokojeni takim obrotem spraw. Kto wie czy chrześcijanin w Efezie nie spotka się z podobną reakcją tłumów podczas publicznego okazywania swojej wiary? Paweł, sam mocny Duchem i Słowem Bożym, dobrze to rozumie. Dlatego też, jeszcze przed wyjazdem z miasta, spotyka się z uczniami, żeby dodać im odwagi i ducha na przyszłość.

Z jednej strony możemy się nieco zdziwić — czy rzeczywiście płomień wiary pierwszych chrześcijan w Efezie był tak chwiejny, że zdmuchnął by go niewielki społeczny zamęt? Nie zapominajmy, że wiara jest zarówno rzeczą daną — jako dar od Boga — jak i zadaną, że z chwilą jej otrzymania, którą symbolizuje zapalona świeca i woda chrztu, wstępujemy na wąską drogę, w której wiara dopiero się utwierdza. Ks. Tomasz Halik pisał w swojej książce: "co nie jest chwiejne, jest nietrwałe", zaś G.K. Chesterton przedstawiał wiarę jako drogę na krawędzi przepaści. Dlatego też kościół, od Pawła aż po dzień dzisiejszy, utwierdza swój lud w wierze i dodaje — Słowem i czynem — ducha wszystkim swoim wiernym.

Po drugie — Paweł napomina. Warto zwrócić uwagę na to, że napomnienie jest tym samym, co troskliwy rodzic czyni wobec swojego dziecka. Nie jest to natomiast ani delikatne sugerowanie, ani przedstawianie alternatyw wobec innych postaw. Napomnienie wypływa z Prawdy, którą uznaje ten, kto je wypowiada. I podobnie jak sama Prawda, jest ono stanowcze i konkretne. Księża, zwłaszcza starszej daty, często spotykają się z niechęcią wywołaną tym właśnie, że w kazaniach nieustannie napominają parafian i piętnują grzech. Ale taka jest przecież rola Kościoła i jego sług — także i nas samych! — jako strażników Prawdy. Dlatego też napomnienie przyjmować winniśmy z pokorą i zrozumieniem, dawać natomiast — z gorliwą stanowczością, która wypływa z naszej wiary.